Zza mikrofonu: Życie po życiu
Nie do wiary - przecieraliśmy oczy ze zdziwienia – czy to na pewno jest ta sama drużyna, która tydzień temu błądziła jak dzieci we mgle po parkiecie Hali Mistrzów?? Anwil wreszcie zagrał tak, jak tego oczekują od niego, włocławscy kibice. Z zębem, zaangażowaniem, determinacją, a do tego skutecznie. Dodatkowo popełnił zdecydowanie mniej strat niż w poprzednich meczach, co w znacznym stopniu przyczyniło się do wysokiej wygranej w Starogardzie Gdańskim. „Taki mecz był nam potrzebny” - mówili po tym spotkaniu zgodnym chórem zawodnicy, trenerzy i szefowie drużyny.
Oprócz zwycięstwa, jeszcze bardziej cieszy styl, w jakim zostało odniesione. Rottweilery, które na początku trzeciej kwarty chwyciły za gardło Kociewskiego Diabła, nie pozwoliły mu nawet na chwilę złapać oddechu i błyskawicznie odebrały mu chęć do dalszej walki w tym meczu. Polpharma miała pecha trafiając w niedzielę na Anwil. We Włocławskiej drużynie, która otrzymała od swojego nowego trenera ogromną dawkę pozytywnej energii, zaczęło funkcjonować to, co nie chciało zaskoczyć w czterech poprzednich meczach. „Przepracowaliśmy z trenerem 3 dni ale intensywność była tak wielka, że czuję się jakby było ich siedem” – powiedział w pomeczowym wywiadzie dla naszego portalu Konrad Wysocki. I rzeczywiście, od momentu przybycia do Włocławka trener Krunić bardzo zintensyfikował treningi drużyny. Wyglądało to tak, jakby chciał w możliwie najkrótszym czasie przesadzić zawodników Anwilu z pociągu w którego lokomotywie siedział Mariusz Niedbalski do swojego własnego. I chyba mu się udało. Zaskoczony musiał być w niedzielny wieczór trener Polpharmy Tomasz Jankowski, który przed meczem twierdził, że trzy dni to za mało, by cokolwiek zmienić w drużynie Anwilu. Zresztą, czy tylko Tomasz Jankowski tak sądził?? Ja sam należałem do sceptyków i bardzo bałem się, że będę świadkiem ustanowienia niechlubnego rekordu pięciu porażek na początek sezonu. Na szczęście rekord nie został wyśrubowany, a zawodnicy Anwilu złapali trochę, tak bardzo potrzebnego im teraz powietrza. „Wszyscy jesteśmy bohaterami” – krzyknął wyraźnie zadowolony Seid Hajrić wystawiając głowę z szatni i słysząc moją rozmowę z Grzegorzem Surmaczem na temat tego czy był on bohaterem tego spotkania. To był zupełnie inny Seid niż po meczach z Wilkami, Asseco czy Rosą. Wówczas był przygaszony, nieobecny. Wczoraj głośny, uśmiechnięty i zadowolony. Podobnie zresztą jak pozostała część drużyny. Tak przyjemnego hałasu już dawno nie było słychać przez uchylone drzwi włocławskiej szatni.
A nowy trener?? Jeden mecz to zbyt mało czasu by w jakikolwiek sposób ocenić jego pracę. Na to przyjdzie czas za miesiąc, może dwa. Bez wątpienia czas w tym przypadku będzie jego sprzymierzeńcem. To co można powiedzieć o trenerze po tym pierwszym meczu to to, że jest bardzo impulsywny. No tak ale impulsywny jest Pacesas, Urlep i wielu innych trenerów. Krunić w tym pierwszym meczu pokazał coś co na potrzeby tego tekstu nazwałem impulsywnością pozytywną. Nie rzucał marynarką, nie kopał w banery reklamowe, nie machał rękami ani nawet nie rozkładał ich bezradnie jak trener Kijewski. On cały czas nakręcał zawodników, motywując ich właściwie bez przerwy w każdej możliwej sytuacji. I jeszcze jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę. Skupienie i koncentracja do której chyba ogromną wagę przykłada nasz nowy trener. Przez cały czas meczu (wliczając kilka minut przed i po spotkaniu) nawet na moment jej nie stracił. Nawet kiedy sędzia zwracał mu uwagę, że biega po boisku zamiast za linią, on nie dyskutował. Zrobił krok do tyłu i szybko skupił się na kolejnej akcji. Nawet pierwszą piątkę do protokołu wpisywał kilka minut analizując dokładnie z Hubertem Śledzińskim kogo w S5 wystawił trener gospodarzy. Wszystkie te zabiegi przyniosły oczekiwany skutek. Pytanie tylko, czy będzie tak również w kolejnych meczach. Przekonamy się o tym już w niedzielę, wtedy to Anwil podejmie w Hali Mistrzów Trefl Sopot. Sopocianie podobnie jak Anwil zaczęli sezon od falstartu i właśnie w meczu z Rottweilerami będą chcieli odbić się od dna. My już się od niego odbiliśmy. By jednak wypłynąć na powierzchnie potrzeba nam jeszcze przynajmniej kilku wygranych. O te jednak nie będzie łatwo, bo po meczu z Sopotem przyjdzie pora na pojedynki z mistrzem ze Zgorzelca i v-ce mistrzem z Zielonej Góry. Do tego czasu jednak Predrag Krunić powinien się na ławce Anwilu zadomowić na dobre.
Zapraszam na transmisję meczu Anwil Wlocławek – Trefl Sopot w niedzielę 9 listopada od godz. 17.55
Do usłyszenia…