Przed kampanią czas na rodzinne święta
Jacek Rostowski, były minister finansów i wicepremier, jest liderem listy kandydatów PO z województwa kujawsko-pomorskiego do Parlamentu Europejskiego. Zanim jednak na dobre rozpocznie kampanię wyborczą, opowiedział nam o swoich planach świątecznych.
Red: Wielkanoc, na miesiąc przed wyborami, to chyba ostatni dzwonek na chwilę odpoczynku. Jakieś szczególne plany?
Jacek Rostowski: Czas Świąt Wielkiej Nocy to dla mnie przede wszystkim czas spędzany z najbliższymi. Rodzinna atmosfera, towarzystwo żony i dzieci, tak najlepiej odpoczywam i regeneruję siły. Jak w większości polskich domów, także w naszym domu, w Londynie, okres świąt
ma szczególny charakter. Jest to czas powrotu do rodzimych tradycji i wspomnień, które z dala od Ojczyzny nabierają zupełnie innego znaczenia.
Red: Wielkanoc w Polsce różni się od tej angielskiej. Jakie polskie zwyczaje udało się zachować w Pana domu?
J.R.: Nieodłączną wielkanocną tradycją, kultywowaną w mojej rodzinie jest malowanie pisanek, podczas której to domownicy konkurują o miano najpiękniej ozdobionego jajka. W pierwszy dzień świąt, przy śniadaniu, naszym corocznym zwyczajem jest stukanie się jajkami, aby sprawdzić, które jajko okaże się najtwardsze. Zazwyczaj to właśnie moje wygrywa ;) Przed laty, kiedy moje dzieci były małe, do naszego ogrodu zaglądał wielkanocny zając, a najprzyjemniejszym wydarzeniem było polowanie na ukryte przez niego czekoladowe jajka.
Red: A w poniedziałek śmigus- dyngus?
J.R.: Osobiście nie przepadam za lanym poniedziałkiem. Ostatnich kila tygodni spędziłem w regionie. Na terenie województwa kujawsko- pomorskiego tradycyjny śmigus - dyngus ustępuje miejsca obyczajowi smagania dziewcząt zielonymi, wiosennymi gałązkami przez młodych mężczyzn. W tym roku spróbuje przekonać żonę do kujawskiej tradycji. To ona każdego roku oblewa nas wodą.
Red: Zdążył Pan już trochę poznać województwo. Na pewno wie Pan z jakimi problemami borykają się mieszkańcy. Jak widzi Pan swoją rolę, jako europoseł na tle zastanej sytuacji w województwie?
J.R.: Jestem przekonany, że w kwestii ekonomicznej, gospodarczej osoba taka jak ja, może dużo zdziałać. Bruksela to miejsce kongresów i konferencji z udziałem decydentów największych firm i banków międzynarodowych. To oni podejmują decyzję o inwestycjach. Skuteczność lobbingu, w takich sytuacjach, w dużej mierze zależy od znajomości, wiarygodności i autorytetu, które się ma. Były wicepremier i minister finansów, dzięki swoim znajomościom i wiarygodności, a także dzięki zrozumieniu finansów i gospodarki, może być bardzo skutecznym ambasadorem swojego regionu. Tego też się podejmuję.
Red: Dziękujemy za rozmowę.
J.R.: Dziękuję, Wesołych Świąt!