Debaty, których nie będzie
Kolejnym kandydatem, który zaproponował debatę Łukaszowi Zbonikowskiemu, jest Marcin Dąbrowski, kandydat PO. Poseł uznał jednak, że na rozmowy z „piętnastką” szkoda czasu.
Tematem debaty miały być sprawy związane z krajem i miastem. Do spotkania nie dojdzie, bo Zbonikowski, „dwójka” PiS, stwierdził, że „pierwsza liga” nie będzie rozmawiać z „okręgówką”. Z takim sposobem klasyfikowania kandydatów Marcin Dąbrowski stanowczo się nie zgadza. - Rolą posła nie jest ocenianie i klasyfikowanie ludzi, lecz ich reprezentowanie – czytamy w pisemnym oświadczeniu kandydata Platformy. - Nie po to walczyliśmy w Polsce o demokrację, aby teraz dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Nie odbierajmy komuś prawa do dyskusji w sytuacji, w której startujemy jak rózny z równym w praworządnych wyborach.
Dąbrowski zapewnia, że nie jest urażony za określenie go „okręgówką”. - Tam działają ludzie pełni pasji i zaangażowania i robią to nie dla pieniędzy. Ale jeśli poseł nazywa siebie pierwszoligowcem, to misi pamiętać, że jest jeszcze ekstraklasa, do której należą posłowie widoczni w sejmie – mówi Dąbrowski i jednocześnie przekonuje, że potencjał tkwi także w młodych ludziach, pełnych pomysłów.
Zbonikowski nie zgodził się także na debatę z Kukuckim. Z kandydatem SLD nie chce także rozmawiać posłanka Domicela Kopaczewska, „jedynka” PO w okręgu nr 5. Dąbrowski nie chciał jednak tego skomentować. Powiedział jedynie, że według niego niezależnie od zajmowanego na liście miejsca powinno się rozmawiać ze wszystkimi. - Jako poseł będę w każdej chwili do dyspozycji wyborców, bez względu na ich pozycję społeczną, bo taka jest rola parlamentarzysty.
O tym, czy będą kolejne propozycje debat między kandydatami z różnych opcji politycznych przekonamy się niebawem. Być może poznamy także wreszcie programy wyborcze startujących do parlamentu. Bo jak do tej pory częściej mamy do czynienia z debatami o debatach niż z konkretami.