Radnych od porozumienia dzieli kilometr(ówka)
Ile i czy w ogóle radni powinni otrzymywać zwrot kosztów z tytułu podróży służbowej? Sławomir Bieńkowski uważa, że sięganie do kasy miasta jest nieetyczne, bo rajcom na pokrywanie wszelkich kosztów powinny wystarczyć diety. Lewa strona RM uznała, że taki wniosek to populizm. Efekt? Rada odrzuciła poprawki i przegłosowała pierwotny projekt (z drobną zmianą w "literówce").
Podczas poniedziałkowej sesji radni debatowali między innymi nad projektem uchwały w sprawie określenia stawek za jeden kilometr przebiegu pojazdu prywatnego z tytułu zwrotu kosztów podróży służbowej radnego. Projekt zakładał, że radny, który przemieszcza się autem o mocy silnika do 900 m3 (!) otrzyma ponad 52 grosze za każdy przebyty kilometr, jeżeli zaś silnik ma większą pojemność - ponad 83 grosze.
Radni opozycji, po wykazaniu oczywistego błędu w zapisie projektu, w którym pojemność silników zamieniono z centymetrów zamieniono na metry, zaproponowali dwie poprawki. Andrzej Kazimierczak z klubu PO wniósł o to, aby zwrot kosztów podróży przeznaczać na cele charytatywne i aby przewodniczący raz w roku informował wszystkich radnych, kto, kiedy i w jakim celu korzystał z takich rozliczeń. Jego szef klubowy stwierdził natomiast, że radnym, na pokrycie jakichkolwiek kosztów związanych z wypełnianiem mandatu, powinny wystarczyć diety.
Nieetyczne jest wyciąganie z kasy miasta dodatkowych pieniędzy powiedział Bieńkowski i zaproponował, żeby niezależnie od pojemności silnika, stawka za kilometr wyniosła 1 grosz. Jeśli muszą być zwroty kosztów, to taka stawka na pewno spełni wszelkie wymogi ustawowe.
Projektom opozycji sprzeciwili się radni koalicji, zarzucając kolegom ze strony przeciwnej populizm. Krzysztof Kukucki i Maciej Jarzembowski przypomnieli sytuację sprzed miesięcy, kiedy to ówczesny przewodniczący RM z klubu PO wielokrotnie korzystał z możliwości zwrotu pieniędzy, nawet wówczas, "kiedy nigdzie nie wyjeżdżał". Radny Kukucki stwierdził również, że i obecnie członkowie zarządu województwa jeżdżą na koszt podatników .
Jeden dojeżdża codziennie do pracy terenowym mitsubishi, inny rocznie przemierza 30 tysięcy kilometrów, Proponuję, aby równie konsekwentnie, jak radnych rozliczać swoich kolegów - mówił Kukucki.
Jednak Kazimierczak spokojnie odparł zarzuty.
Jeżeli ktoś postępuje nieetycznie, nie będziemy go bronić ani tłumaczyć. Nic nie mamy przeciwko temu. Ale nie można nam zarzucać, że wnioski wypływają z populizmu twierdzi radny. Na zarzut, że z klubu radnych PO wypłynęły dwa różne wnioski, Bieńkowski i Kazimierczak mieli prostą odpowiedź:
Nie wiemy do końca, który jest zgodny z literą prawa powiedzieli.
Po zasięgnięciu opinii prawnej Kazimierczak wycofał swój wniosek. Ten składany przez Bieńkowskiego przepadł. Ostatecznie radni ustalili, 13 głosami "za" przy 10 "przeciw" i jednym wstrzymującym się, że po drobnej poprawce z metrów na centymetry (pojemności silnika), projekt uchwały został przyjęty.