Powspominajmy czasy egzaminów maturalnych
Choć kasztany jeszcze nie zakwitły, 4 maja rozpoczną się tegoroczne egzaminy maturalne. Zapytaliśmy kilka znanych osób, w różnym wieku, jak wspominają swoje matury.
St. bryg. Robert Majewski, komendant PSP we Włocławku: Ojejku, matura, kiedy to było... Był 1987 rok, zakwitły kasztany, a matura była "po staremu". Fajna sprawa, jak się po latach wspomina, ale stres był. Poszło bardzo dobrze. Choć nigdy nie byłem dobry z polskiego, to pierwszą czwórkę dostałem właśnie na pisemnym egzaminie z tego przedmiotu! Z matematyki, którą zawsze bardzo lubiłem, wyszło idealnie.
Dr Marek Wojtkowski, prezydent miasta: To były piękne lata i piękny czas, chociaż dla Polski dość smutny, bo maturę zdawałem w 1987 roku czyli w okresie zbliżającego się przełomu w kraju. Polska była smutnym, biednym krajem, ale my byliśmy młodzi i pełni optymizmu. Matura była dla mnie wielkim przeżyciem i doskonale ją wspominam, choć pewnie dla niektórych są to traumatyczne doświadczenia, bo to stres, pierwszy w tym czasie tak poważny egzamin. Pamiętam dwa pisemne egzaminy z języka polskiego i matematyki. Zwłaszcza z tego ostatniego przedmiotu, bo mimo że byłe w klasie o profilu matematyczno-fizycznym, to egzamin był niezwykle trudny. Czy były ściągi? Hmmm, na języku polskim trzeba było napisać dłuższe wypracowanie, ale na matematyce, no przyznam, były. Sam z nich nie korzystałem, choć wybitnym matematykiem nie byłem.
Piotr Grudziński, pełniący obowiązki dyrektora MOPR: W tym roku mija 20 lat od mojej matury. Zadań z matematyki nie kojarzę, ale do dziś pamiętam pytania na ustnej maturze z języka polskiego. Jakie? Nie powiem. Kiedy je wylosowałem, pani profesor stwierdziła, że była ciekawa, kto na nie trafi, bo były dość oryginalne. Ogólnie byłem zaskoczony faktem, że zdałem lepiej maturę, niż się spodziewałem. Porównując tamte egzaminy z obecnymi, niestety dochodzę do wniosku, że teraz młodzież ma o wiele gorzej. Wtedy trzeba było myśleć i wykorzystać całą swoją wiedzę. Teraz należy znaleźć klucz i nauczyć rozwiązywać test. A to w dorosłym życiu na niewiele się przydaje.
Bartłomiej Kucharczyk, rzecznik prezydenta miasta: To było na początku lat 2000. Zdawałem z języka polskiego i matematyki. Każdy, kto mnie zna, doskonale wie, że jestem lepszy w mowie niż w pisaniu i dlatego z pisemnego "polaka" miałem trójkę. Ale za to jako jeden z dwóch uczniów miałem szóstkę na ustnym! Matematyka to dwie czwóreczki, choć przyznaję, że nie obyło się bez ściągi. Wspomnienia jak najbardziej są fajne.
Justyna Juszczyńska, dziennikarka Gazety Pomorskiej: Przyznaję, że byłam kujonem i maturę zdawałam na poważnie. Co ciekawe, temat matury pisemnej pokrył się z wybranym tematem ustnym, więc miałam dużo szczęścia. Wybrałam Makbeta. Trzeba było go zestawić z jedną z tragicznych postaci antycznych. Zestawiłam z Edypem. Nie stresowałam się bo byłam dobrze przygotowana. Jako jedyna w szkole zdawałam matematykę na poziomie rozszerzonym. Pisałam więc samiutka, ale to było fajne. Przedmiot dodatkowy to była chemia, też na poziome rozszerzonym. Kiedy zdawałam egzaminy, nie było ocen tylko procenty. To się pochwalę, że z języka polskiego uzyskałam 91%, z matematyki 95%, z chemii 97%. Trochę gorzej wypadłam z języka rosyjskiego, bo dostałam 86 czy 87%.
Katarzyna Zarębska, radna RM: Podobnie jak teraz była w maju, zaraz po długim weekendzie. Było gorąco, stres ogromny, ale wszystko się udało i matura przebiegła spokojnie. Zdawałam język polski, język angielski i biologię. Tegorocznym maturzystom radziłabym, aby podeszli do egzaminów spokojnie, nie stresowali się. Strach ma wielkie oczy, ale na pewno będzie dobrze, czego im serdecznie życzę. Życzę im powodzenia na maturze i tego, by dostali się na wymarzone studia.