Tu leży Sunia, a tam Kicia...
W Polsce istnieje zaledwie kilka miejsc, w których można legalnie pochować zwierzęta domowe. Zdecydowana większość właścicieli wiernych psów czy mruczków, które zakończyły swój żywot, zwłoki zwierząt powinna poddać utylizacji. Jednak nie wszyscy godzą się na ich współspalenie z odpadami medycznymi.
Zgodnie z art. 8 rozporządzenia (WE) NR 1069/2009 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 21 października 2009 r. ustanawiającego przepisy sanitarne dotyczące produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego nieprzeznaczonych do spożycia przez ludzi (...), padłe zwierzęta domowe stanowią surowiec kategorii I, a więc szczególnego ryzyka i podlegają bezpośredniemu przetworzeniu w zakładzie utylizacyjnym kategorii I a następnie, spopielaniu w zatwierdzonej spalarni – czytamy na stronie Inspekcji Weterynaryjnej. Pod jej nadzorem znajduje się zaledwie 9 cmentarzy dla zwierząt towarzyszących. Aby taki punkt grzebalny zwierząt mógł powstać, potrzebna jest decyzja administracyjna spełniająca wymogi zezwolenia.
O tym, że nie wszyscy chcą zutylizować zwłoki psów czy kotów, można się przekonać w co najmniej dwóch miejscach we Włocławku, w których w zabezpieczonych przed drapieżnikami miejscach została pochowana Sunia, Ares, Kropka czy Kicia. Jak mógłbym oddać swojego wiernego przyjaciela, który odszedł od nas po 16 latach, do spalarni? Nie mam działki czy ogrodu, więc urządziliśmy psu pochówek właśnie w tym miejscu. Wiem, że nie jest to legalne, ale on był częścią mojego życia – mówi mężczyzna. O wiele lepiej bym się poczuł, gdybym mógł odwiedzać swojego przyjaciela na cmentarzysku dla zwierząt.
Najbliższy taki cmentarz znajduje się w Toruniu. „Tęczowy las” proponuje chowanie zwierząt w kartonach lub woreczkach biodegradalnych. Usługa pochówku wraz z prawem do kwatery na dwa lata kosztuje od 104 do 260 złotych.
Czy są szanse na to, by takie miejsce pojawiło się także we Włocławku? Interpelował o nie swego czasu radny Jarosław Hupało argumentując, że wielu włocławian skorzystałoby właśnie z tej formy pożegnania się ze zwierzętami domowymi, a opłaty za pochówek mogłyby zasilić konto schroniska dla zwierząt. Niestety, pomysł przepadł, bo ani schroniska, ani miasta nie stać na taką inwestycję.
Zdjęcia do artykułu: