Ariel Team po Rajdzie Polski
Ostatniego dnia 68. Rajdu Polski mieli jechać bez ryzyka, asekuracyjnie, pilnując zajmowanej pozycji. Ariel i Irek tak jednak nie potrafią. Brawurowa pogoń, nawet ku zaskoczeniu ich samych, przyniosła skutek.
Ariel Piotrowski i Ireneusz Pleskot przed kolejną edycją najstarszej cyklicznie odbywającej się imprezy rajdowej w naszym kraju mieli dwa podstawowe założenia - po pierwsze: ukończyć rajd; po drugie: znaleźć się w pierwszej trójce swojej klasy. Oba cele, mimo sobotnich problemów technicznych, udało im się osiągnąć.
Włocławsko-warszawska załoga w sobotę przez długi czas zajmowała drugie miejsce w swojej klasie. Ukruszony przewód od cewki zapłonowej na OS 6 (Kruklanki 2) zniweczył sporą część tego wysiłku. Reprezentanci Ariel Rally Teamu dzięki systemowi SupeRally zyskali możliwość kontynuowania jazdy w niedzielę, jednak kara za dwa nieukończone odcinki sprawiała, że ich straty do rywali były naprawdę duże.
- Postawiliśmy wszystko na jedną kartę - mówi Ariel Piotrowski. - Opłaciło się. Kara z soboty faktycznie sprawiała, że straty do rywali były duże. Mimo ryzyka zdecydowaliśmy jednak, że zrobimy wszystko, ażeby te różnice udało się zniwelować. Jasne było, że Tomek Gryc, który od początku narzucił niesamowite tempo, jest praktycznie poza zasięgiem, jednak postanowiliśmy gonić Janczaka i Żerebeckiego. Niewiele brakowało, a ta pogoń przyniosłaby stuprocentowy efekt. Udało się nam wskoczyć do pierwszej trójki swojej klasy.
Faktycznie, załoga Janczak/Grudziński w końcowym rozrachunku miała rezultat o minutę lepszy od Piotrowskiego i Pleskota, jednak przy tym tempie Tomasz Żerebecki i Jacek Spentany nie mieli szans na obronę zajmowanej po sobocie pozycji. Ariel Piotrowski nie tylko odrobił dwie i pół minuty straty do kierowcy Automobilklubu Ziemi Kłodzkiej, ale jeszcze go aż o 45 sekund wyprzedził. Równie szybki co włocławianin w niedzielę był inny pechowiec 68. Rajdu Polski startujący Citroenem - Szymon Kornicki. Sobotnie straty "Kornika" były jeszcze większe niż Piotrowskiego, dlatego dotychczasowy wicelider pucharu Citroena tym razem nie miał praktycznie żadnych szans na włšczenie się do walki o czołowe pozycje.
Załoga Ariel Rally Teamu zajęła tym samym trzecie miejsce w klasie R2B i czwarte w Citroen Racing Trophy. Tą drugą klasyfikację wygrał bezkonkurencyjny Jan Chmielewski, startujący nowoczesnym modelem DS3. - Mogło być ciut lepiej, szkoda zwłaszcza tej sobotniej z pozoru błahej awarii, ale generalnie jestem szczęśliwy - stwierdza Ariel Piotrowski. - Rajd Polski jest niezwykle wymagający zarówno dla zawodników, jak i dla sprzętu. Awarie w poprzednich latach eliminowały mnie z walki. Tym razem całe zmagania nareszcie udało się zakończyć na całkiem przyzwoitym miejscu. Widzowie taką oprawą zakończenia też z pewnością mogli poczuć się zawiedzeni. Mimo, że zajęliśmy trzecie miejsce w swojej klasie, to nie mieliśmy co liczyć na jakikolwiek nawet mały pucharek. Na innych naszych krajowych imprezach tego typu dekoracje są w zasadzie normą. Tu było inaczej.
Źródło: Ariel Rally Team
Zdjęcia do artykułu: