Jan Stocki: polityczne etykietki to sprawa wtórna
W czwartek pisaliśmy, że radny Jan Stocki opuścił lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości. Tę nieoficjalną wówczas informację potwierdził podczas rozmowy z redakcją portalu wloclawek.info.pl.
Koniec ubiegłego roku i początek nowego charakteryzują się znacznymi zmianami w pana życiu samorządowym. Zacznijmy od rezygnacji z funkcji asystenta europosła Ryszarda Czarneckiego. Podczas jednej z rozmów powiedział pan, ze było to spowodowane refleksją. Skąd się wzięła i czego dotyczyła?
Rezygnacja z tej pracy to pochodna mojej rozmowy z posłem Łukaszem Zbonikowskim. Wspólnie uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. To właśnie refleksja, o której już wcześniej wspomniałem. Uważam, że „trzymanie się stołka” na siłę byłoby niepoważne i nawet szkodliwe. Dlatego zrezygnowałem.
Bardziej czy mniej oficjalnie współpracował pan z posłem Łukaszem Zbonikowskim. Był pan także redaktorem naczelnym czasopisma firmowanego przez lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości. Jak wieść niesie rozstali się panowie w dość burzliwej atmosferze. Różnica zdań dotyczyła....
Nie nazwałbym tego atmosferą burzliwą. Decydująca rozmowa była spokojna i bardzo szczera, ale jej treść to już nasza prywatna sprawa. Nie uważałem jednak, że ograniczenie współpracy z posłem musi oznaczać ograniczenie działań w partii. Jednak życie dopisało swoje zakończenie. Dziś to rozdział zamknięty.
A co z PiSmem?
Nie wiem, zrezygnowałem z funkcji redaktora naczelnego jeszcze w ubiegłym roku. Teraz wiem tyle, co inni mieszkańcy Włocławka. W swojej skrzynce gazetki nie widziałem.
Dość nieoczekiwanie zawarł pan pakt z wiceprezydentem Jackiem Kuźniewiczem. I ponownie w wyjaśnieniach pojawił się argument przemyśleń i refleksji, a w przeprosinach przyznał pan, że uległ błędnym sugestiom. Czy mamy rozumieć, że był to swego rodzaju rachunek sumienia?
Pewnie tak. Dobrej polityki nie da się budować w oparciu o niechęć czy nienawiść. Kiedy radny i wiceprezydent są w tak ostrym sporze, w jakim my byliśmy, nie mogą dobrze pełnić mandatu społecznego. Zasmuciłem się, że ugoda wywołała niechętne komentarze z mojego (już byłego) środowiska politycznego. Dziwią też komentarze o „stołkach” w zamian za ugodę. Żadnych tego typu rozmów nie było.
W dość lakonicznej informacji zamieszczonej na portalu społecznościowym napisał pan, że opuści włocławskie struktury PiS. Powodem było niezadowolenie partyjnych kolegów z porozumienia z Jackiem Kuźniewiczem? A może informacje medialne o liderze PiS i jego rzekomym incydencie podczas nieoficjalnej części spotkania opłatkowego?
O dłuższego czasu nie było dobrej atmosfery w relacjach między mną a posłem Łukaszem Zbonikowskim. Informacje o incydencie przelały czarę goryczy.
Co dalej? Działalność na rzecz włocławian w imieniu Włocławskiej Wspólnoty Samorządowej? A może spektakularny transfer na prawą lub lewą stronę Rady Miasta?
Wbrew pozorom i niektórym sugestiom nie przygotowałem transferu. Oczywiście, w pojedynkę działa się trudno. Pozostaję od lat członkiem WWS, a podczas następnego zebrania stowarzyszenia na pewno przedyskutujemy moją sytuację. A co dalej? Moim zdaniem najpierw trzeba myśleć o wyborcach, o mieszkańcach Włocławka. Polityczne etykiety to sprawa wtórna.
Proszę dokończyć zdanie: Polityka to ...
…umiejętność podejmowania trudnych decyzji. Poklepywanie po plecach przez partyjnych kolegów może dawać komuś satysfakcję, ale najważniejsze to móc spojrzeć w lustro i siebie samego się nie wstydzić.