REWITALIZACJA PLACU CZYLI RZECZ O SPOŁECZEŃSTWIE.
Zbuntowany Kaloryfer ostatnio rozmawiał z jedną znajomą. Powiedział Jej, że mimo poparcia dla projektu rewitalizacji placu Wolności, projekt ten nie uwzględnia (jak i wszelkie inne ew. projekty rewitalizacji centrum Włocławka) wyjątkowo ważnej kwestii. Kwestii społecznej. A precyzując – wysiedlenia patologii z centrum naszego pięknego i znanego z pretensji Włocławka. Znajoma zarzuciła Zbuntowanemu, że sam jest „patologią” i że ci, których tak określił też są ludźmi. I że nawet wyborcy pisuarów mają prawo do życia itp. itd.
Więc Zbuntowany odpowiada kobiecie: „złość urodzie szkodzi. Tylko spokój może nas uratować. Po co to dziwne oburzenie i nieprzemyślany altruizm? Matką Teresą nie jesteś i zapewne nie będziesz”... Rozwijając temat Kaloryfer mówi jej (między innymi rzecz jasna):
PO PIERWSZE: ci Twoi "też ludzie" zazwyczaj nie są zwolennikami żadnej opcji politycznej, nawet takich płazów jak pisuary. Zwolennikami to oni są przede wszystkim swoich stad i zasad, które zasadniczo sprowadzają się do problemu – „w jaki sposób oskubać jak najwięcej naiwnych łosi.” Do „Łosi” zaliczają się też oczywiście pracownicy instytucji rządowych. Tacy jak np. pani Kaloryferowa, której naiwność i zbyt dobre serce często irytują mnie, a które zmuszony jestem tolerować. Ale nic to: kto powiedział, że życie jest przyjemne? A wracając do patologii (lub jak kto woli „też ludzi”). Fakt, może będą głośno popierać pisuarów, bo ich poziom umysłowy (albo jego brak) pozwala od biedy wyłapywać populistyczne, krzykliwe, pełne nienawiści, ksenofobiczne, trącące rasizmem slogany. Ale na żadne wybory to oni nie pójdą. Bo: albo w tym czasie będą pijani albo będą w trakcie upijania się albo będą źli, że akurat nie mają za co się upić. Poszliby na wybory gdyby im dać na mamrota albo flaszkę. Jak to np. kilka lat temu we Włocławku w ten ciekawy sposób mobilizowali elektorat zwolennicy (sympatycy? członkowie?) sld, a później samoobrony. Nieuchronnie nasuwa się wniosek dot. wspólnego mianownika patologii i potencjalnego elektoratu wszelkich partii populistycznych hehe. Ale to temat na inny monolog. Wrócę do tej kwestii niebawem... za dni kilka.
PO DRUGIE: nigdzie i nigdy Kaloryfer nie oświadczył, że menele (lumpenproletariat, żule, patologia, hołota, menele – może zna ktoś jakieś inne określenia tych „też ludzi”??? ) nie są ludźmi. Mówił tylko, że ich miejsce nie jest w centrum miasta. Jest natomiast tam, gdzie będą sami i z takimi samymi jak oni. To na dobrą sprawę da im nawet poczucie szczęścia (kto oglądnie odcinek albo pełnometrażówkę „Chłopaki z baraków” nie może się nie zgodzić z Kaloryferem). W każdym razie: patologię powinno się koncentrować tam, gdzie będzie stanowić możliwie najmniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli i porządku publicznego. Jeżeli ktoś chce niech nazywa to gettem, albo tak jak mu się żywnie podoba. Osobiście Kaloryfer jest zwolennikiem przerabiania ich na nawóz (wychodząc z założenia, że każdy ma swoje zastosowanie hehehe!), ale to tylko jego prywatne zdanie, które i tak nie ma szans na realizację. A szkoda. Świat byłby lepszy i na ulicach pachniałoby nieco lepiej.
I PO TRZECIE - mówi Jej Kaloryfer; aby nie obnosiła się z postawą a`la "Siłaczka". Menele nie potrzebują kaganka oświaty hehe, tylko naiwnych, na których mogą pasożytować zgodnie ze swoją naturą. A oburzając się na nazywanie patologii patologią to oburzać się nazywaniu rzeczy po imieniu. I dalej prawi kobiecie tak: bądź uprzejma nie prawić mi litościwych tekstów o biednej, nieszczęśliwej ludności. Jestem dużym chłopcem, który przeżył i widział niejedno. I z całą odpowiedzialnością twierdzę, że najskuteczniejszą metodą na patologię jest zawsze jakaś forma przysłowiowego bata. A jeżeli chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu w sposób wręcz genialny wyraził to Norwid pisząc pamiętną sentencję- "Zbrzydło uważać bydło za nie bydło". Wszystko i na temat.
Resume: centrum Włocławka będzie miejscem rekreacji, wypoczynku... i po prostu miłą, bezpieczną okolicą wtedy, kiedy władze miasta zarządzą pozbycie się meneli z tej okolicy.
Ps. Zbuntowany Kaloryfer przypuszcza, że to zadanie o niebo trudniejsze (potencjalny atak przedstawicieli wszelkich istniejących opcji politycznych) i bardziej kosztochłonne niż jakiekolwiek architektoniczne modernizacje. Ale komuś kto rozpocznie ten proces Zbuntowany Kaloryfer ufunduje pomnik. Jak nie da rady na mieście, to w ogrodzie przed domem. No co, jak inni mają burackie tralki, gipsowe psy i krasnale to Kaloryfer będzie miał jakiegoś dobroczyńcę ludzkości hahahahaha! Słowo harcerza.