Więzienna wystawa o Auschwitz
Druty za kratami
Wystawa we włocławskim więzieniu ma wzruszać i poruszać. Paradoks polega na tym, że opowiada o zbrodni w Auschwitz, a powstała dzięki pracy więźniów skazanych za zabójstwa.
Jeden to muzułmanin – z wyboru. Zwie się Rysiek. Przyjechał tutaj z Poznania. Nie to, że sam sobie wybrał ten Włocławek, to wybrali za niego. Przywieźli i zostawili. Ma 36 lat i jeszcze szmat czasu, zanim stąd wyjedzie. Jest utalentowanym plastykiem, artystą amatorem. 40-letni Piotr pochodzi z Łodzi, tam studiował na politechnice, ale nagle studia przerwał. We Włocławku być może zostanie na zawsze. Interesuje się mediami, ale od strony technicznej; jak złamać kolumny gazetowe, jak przywrócić do życia uszkodzoną starą kamerę.
Niespełna 30-letni Tomasz mieszka we Włocławku od urodzenia. Jest kapralem służby więziennej i młodszym wychowawcą w Zakładzie Karnym. Organizuje więźniom życie kulturalne. Rysiek, Piotr i jeszcze kilku mężczyzn czasowo przebywających we Włocławku pomogli Tomaszowi zrealizować pewien projekt artystyczno-historyczny, o którym nie tylko w kręgach penitencjarnych zrobiło się głośno.
Lokalne media nazwały ten projekt wystawą o Holocauście, ale ekspozycja w sali gimnastycznej włocławskiego więzienia opowiada o zagładzie nie tylko Żydów. Dotyczy obozu śmierci w Auschwitz.
Powrót w ciszy
Wystawa jest czasowa. Kiedy jesienią zepsuje się pogoda, zostanie zdemontowana, bo zajmuje więzienną salę gimnastyczną. Wrócą tam z zewnętrznego boiska osadzeni uprawiający sport. Niektórzy trochę marudzili, kiedy salę wyłączono z normalnego użytkowania.
Ciąg dalszy w wydaniu papierowym.