Polska gospodarka rozwija się wolniej niż byśmy chcieli. Co poniektórzy wskazali już przyczyny tego stanu rzeczy:
1) Polscy przedsiębiorcy złośliwie wstrzymują się od inwestycji,
2) Samorządy wstrzymały inwestycje
Nie będę się rozwodził czy te diagnozy są trafne czy nie, dorzucę jeszcze jedną przyczynę.
W naszym kraju ziemie orne stanowią 60% ogólnej powierzchni. Od maja 2016 obowiązują nowe przepisy dotyczące obrotu ziemią.
Jak można przeczytać w komunikacie na stronach naszego sejmu:
"Ustawa przewiduje, że zasadniczo nabywcami nieruchomości rolnych będą mogli być tylko rolnicy indywidualni. Wyjątkiem jest m.in. nabywanie ziemi przez osoby bliskie sprzedającemu, jednostki samorządu terytorialnego, Skarb Państwa oraz kościoły i związki wyznaniowe. W przypadku innych podmiotów sprzedaż ziemi będzie musiała zostać potwierdzona zgodą prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych. Nabycie nieruchomości będzie trwale połączone z wymogiem osobistego prowadzenia gospodarstwa rolnego oraz zakazem zbywania i wydzierżawiania zakupionej ziemi przez 10 lat. Tylko w przypadkach losowych zgodę na sprzedaż ziemi przed upływem tego terminu będzie mógł wydać sąd."
Ustawa nie przewiduje zakupu ziemi na cele inwestycyjne, aby wybudować dla przykładu nowy zakład tworząc miejsca pracy.
Tym samym przeprowadzanie jakichkolwiek inwestycji przemysłowych na terenach rolniczych jest praktycznie niemożliwe. Ustawodawca w ogóle nie przewidział żadnych odstępstw na taką okoliczność.
Jeśli myślicie, że dotyka to tylko wsi, to jesteście w błędzie, bo w obszarach administracyjnych miast jest wiele terenów wpisanych do rejestru gruntów jako ziemia rolna.
Tak więc, chcąc chronić polską ziemię wylano przysłowiowe dziecko razem z kąpielom.
Moją wiedzę opieram na lekturze przywołanej ustawy, jednak chętnie przyznam, że jestem w błędzie jak ktoś mi wskaże jak polska firma może kupić ziemie rolną pod inwestycję.