Amnezja czy świadomy plagiat.
„Włocławscy rajcowie wychodzą do ludzi” – dowiadujemy się z artykułu Macieja Gogołkiewicza (Nowości, 2008.11.27). Przeciętny Włocławianin odpowie - lepiej późno, niż dopiero w kampanii wyborczej. Niech odpowiedzą bezpośrednio i teraz na zadawane pytania. Dlaczego tak głosują a nie inaczej a ogólnie, dlaczego nie kierują się dobrem ogółu mieszkańców a jakimiś osobistymi bliżej niezrozumiałymi fobiami, które często w przypadku niektórych radnych możemy sprowadzić do stwierdzenia: NIE, BO NIE.
Prawie dwa lata prawicowi rajcy, mnożąc konferencje prasowe, wciskali mieszkańcom Włocławka ciemnotę, że prezydent Pałucki jest zły, niedostępny, gburowaty, zachowuje się tak jakby pozjadał wszystkie rozumy, bo nie organizuje spotkań z mieszkańcami na osiedlach tak jak robił to poprzedni prezydent. Prezydent Pałucki wiedział, ze tego typu spotkania niewiele dawały poza marketingiem. Większość czasu zajmowała dyskusja członków spółdzielni z prezesami spółdzielni o sprawach wewnątrzspółdzielnianych z tego powodu, że ludziom bliższe są mieszkania niż ulica. Dlatego uznał, że przyjęta przez niego forma przyjmowania interesantów pojedynczo nie będzie stratą czasu i przyniesie korzyści. Pytanie, skąd wiedział? Odpowiedź jest nadzwyczaj prosta. Takie spotkania były już wcześniej. Tak Panie Sobolewski, proch wymyślili Chińczycy, a spotkania radnych z mieszkańcami okręgów wyborczych wymyśliły już poprzednie Rady Miasta. Jeżeli Pan nie wierzy to proszę zajrzeć do archiwum portalu „q4”. Te spotkania: po pierwsze to organizowali radni z danego okręgu; po drugie to oni zapraszali prezydenta i innych przedstawicieli Urzędu Miasta. Dlatego bardzo się dziwię radnym Eugeniuszowi Wypijewskiemu i Zbigniewowi Lewandowskiemu, którzy chwalą „pomysł” przewodniczącego RM. Gdzie byliście panowie do tej pory, że nic o takich wcześniejszych spotkaniach nie wiedzieliście?
I z tego mamy już prosty wniosek, że to nie Prezydent odpowiada za brak współpracy z Radą Miasta tylko radni nie mieli i nadal nie mają ochoty na współpracę z prezydentem. A cała ta otoczka o prezydencie to ma na celu ukrycie prawdy.
Media pełne są ocen dwóch lat prezydentury. Ocenia Prezydent sam siebie, oceniają go kluby radnych, radni, organizacje polityczne i społeczne oraz media wszelkiej maści. Zapomina się przy tym, że dwa lata kadencji Rady Miasta też powinno zostać ocenione przez mieszkańców. Ja wiem, że wyborcy oceniają radnych przy urnach co cztery lata. Ale my nie możemy wierzyć tylko w obietnice wyborcze. My chcemy mieć ocenę działalności radnych na bieżąco.
Podam tutaj małą próbkę używając języka włocławskich radnych: Największą porażką naszego miasta jest radny Jarosław Chmielewski (PiS), który przysporzył miastu rozgłosu. Ponadto odniósł wiele sukcesów w tworzeniu nowych procedur przy wnoszeniu projektów uchwał oraz nowych kryteriów zatrudniania w WORD: nepotyzm, kolesiostwo i partyjniactwo. Drugą taką trochę mniejszą porażką to siedzący na dwóch stołkach radny Janusz Dębczyński. Jako radny walczy z podwyżkami cen na usługi komunalne przez spółki miejskie. A jako związkowiec odnosi sukcesy w walce o podwyżki płac stojąc na czele pracowników tychże spółek. No i jeszcze dość śmieszna sprawa. Kilka miesięcy temu wyjaśniono już prawnie, że basen szkolny przy ZSS nie może być basenem miejskim. A Pan Dębczyński nadal swoje ....Pożyjemy, zobaczymy. Człowiekiem się jest a radnym to się podobno tylko bywa.