Dwie godziny po katastrofie ze skradzionej Andrzejowi Przewoźnikowi karty kredytowej wypłacono w Smoleńsku parę tysięcy złotych, a miesiąc później na miejscu tragedii leżały rzeczy osobiste i szczątki ofiar. Mimo to 6 maja marszałek Komorowski odznaczył 20 Rosjan za "wybitne zasługi" w działaniach po katastrofie.
O odznaczeniu rosyjskich milicjantów przypomniało wczoraj Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Była to reakcja na słowa rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia, który stwierdził, że pieniądze z konta Andrzeja Przewoźnika ukradli funkcjonariusze paramilitarnej jednostki OMON.
Ponieważ informacja o odznaczeniu Rosjan przez marszałka Komorowskiego przeszła przez media zupełnie niezauważona, cytuje oficjalny komunikat zamieszczony 6 maja na stronie Kancelarii Prezydenta:
6 maja 2010 r. Marszałek Sejmu RP wykonujący obowiązki Prezydenta RP, na wniosek Ministra Spraw Zagranicznych, nadał obywatelom Federacji Rosyjskiej, za wybitne zasługi i zaangażowanie w działania podjęte przez stronę rosyjską po katastrofie polskiego samolotu specjalnego pod Smoleńskiem odznaczenia państwowe.
Zachodzi podejrzenie, że trzech kontrolerów z wieży w Smoleńsku, którzy cały czas informowali polską załogę, że jest "na ścieżce i kursie", nie zostało odznaczeni tylko ze względów technicznych: pierwszy z nich odszedł na emeryturę 3 dni po katastrofie i zniknął, drugi rozpłynął się w powietrzu po zabraniu go przez nieokreślonego bliżej „mundurowego”, a trzeci - o nazwisku Krasnokutskij - okazał się agentem FSB lub GRU.Ciekawy jestem czy pan prezydent Komorowski ma zamiar odznaczyć komisję MAK z jej szefową na czele generał Anodiną.