"POSMOLEŃSCY MILIONERZY I DRZEWICKA BIEDA"
Rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy są równiejsze od innych. Nie bardzo wiadomo dlaczego. Ani prezydent z małżonką, ani pozostali pasażerowie samolotu Tu154M nie udawali się do Katynia z wizytą oficjalną. Takową złożył kilka dni wcześniej premier Tusk i towarzyszące mu osoby.
Lot prezydenckiego samolotu, 10 kwietnia 2010 roku, był rodzajem turystyki pielgrzymkowej. Miał stanowić mocny początek kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego. Doszło do tragedii. Samolot roztrzaskał się podczas lądowania w gęstej mgle. Zginęło 96 osób. Pozostawiły pogrążone w rozpaczy rodziny.
W pięć miesięcy później, 12 października 2010 roku, w gęstej mgle, na drodze wojewódzkiej nr 707, niedaleko Nowego Miasta nad Pilicą, roztrzaskał się bus, którym do pracy jechało 18 osób. Wszystkie zginęły. Byli to głównie mieszkańcy gminy Drzewica. Pozostawili pogrążone w rozpaczy rodziny. W większości bez środków do życia.
Obydwie podróże nie były ubezpieczone. Jadących busem z nędzy. Lecących samolotem z powodu bezmyślności państwowych urzędników. Na tym kończą się podobieństwa obu wypadków, a zwłaszcza ich skutków.
Ofiary katastrofy samolotowej zostały pochowane na koszt państwa. Ich rodziny otrzymały zasiłek pogrzebowy. Budżet państwa, czyli społeczeństwo sfinansowało także indywidualny nagrobek każdej z ofiar w cenie do 30 tys. zł. Ograniczenie kwotowe wprowadzono, gdyż niektóre rodziny przedstawiły kosztorysy na kilkaset tysięcy zł.
Bezpłatną, kompleksową obsługę ceremonii pogrzebowej ofiar z busa wykonała jedna z łódzkich firm pogrzebowych. Skromne nagrobki mogły być ewentualnie sfinansowane przez rodziny z zasiłku pogrzebowego.
Każda rodzina ofiar busa, bez względu na liczebność, otrzymała od gminy Drzewica doraźną pomoc finansową w kwocie 2,5 tys. zł. Rodzinom, które straciły więcej niż jedną osobę, wypłacono wielokrotność tej kwoty. Pomoc w tej samej wysokości przekazał wojewoda łódzki. Premier Tusk uruchomił specjalną rezerwę, z której rodzinom ofiar wypadku miało być wypłacone po 20 tys. zł materialnego wsparcia. Minister pracy poinformowała także, że bliscy mogą liczyć na renty specjalne, nawet jeśli żywiciele rodzin, którzy zginęli w wypadku nie byli ubezpieczeni. Społeczeństwo, które jest takich rent fundatorem, do tej pory nie zostało poinformowane, czy zostały przyznane.
Każda rodzina ofiar prezydenckiego samolotu otrzymała 40 tys. zł. zasiłku. Każde dziecko, dwoje rodziców i dziesięcioro niepracujących małżonków ofiar po 2000 zł renty specjalnej, a po 4000 zł małżonki z rodzin wielodzietnych. Przygotowywane są rozwiązania dotyczące systemu stypendialnego dla uczących się dzieci.
W odróżnieniu od rodzin drzewickich, każdemu członkowi najbliższej rodziny (małżonkowie, dzieci, rodzice) ofiar katastrofy smoleńskiej Prokuratoria Generalna, w imieniu Skarbu Państwa, zaproponowała zadośćuczynienie, czyli odszkodowanie za krzywdę, i cierpienie, w kwocie 250 tys. zł. Równocześnie poinformowano, że przyjęcie tych pieniędzy nie uniemożliwia starań o dalsze odszkodowania ani o podwyższenie zadośćuczynienia.
Rodziny posmoleńskie wyraziły „oburzenie upublicznieniem informacji o zadośćuczynieniu”. Ich pełnomocnicy - wysokością, a raczej rzekomą niskością. „Kwota 250 tys. zł jest, według mnie, jako pełnomocnika, w ogóle nie do przyjęcia” - stwierdził adw. Dubieniecki. Adw. Rogalski uważa, że powinno dojść „do ugody, która wyczerpywałaby wszystkie roszczenia, a propozycja 250 tys. zł dla każdego z członków najbliższej rodziny nie obejmuje spraw odszkodowań”. Wtóruje im adw. Kownacki: Jeśli ofiara katastrofy pozostawiła np. żonę i trójkę dzieci, to uzyska się milion zł /…/To skandaliczne, żenująco niskie propozycje Przecież do Katynia nie leciały przypadkowe osoby”.
Najwyraźniej koncepcja byłej posłanki AWS, Nowiny-Konopczyny, o „przypadkowym społeczeństwie” jest na prawicy wciąż żywa. Rodzinom ofiar katastrofy busa nikt nigdy nie proponował ani jakiegokolwiek zadośćuczynienia, ani odszkodowania, bo i oni, i ich nieżyjący bliscy to zaledwie przypadkowe społeczeństwo.
Politycy boją się wypowiadać na temat zadośćuczynienia zaproponowanego rodzinom ofiar smoleńskiej katastrofy. Doradca prezydenta, Tomasz Nałęcz, powiedział wręcz, że to nie powinno być tematem publicznej debaty. A niby dlaczego? Czas przerwać zmowę milczenia. Przecież zadośćuczynienia finansuje całe społeczeństwo, w tym ta część rodzin ofiar busa, która ma szczęście mieć jakąkolwiek pracę i tym samym płacić podatki.