Choć obiekt w Toruniu zna każdy szanujący się drifter w Polsce, podczas tych zawodów to pogoda chwilami rozdawała karty. Piątkowy trening rozpoczął się ulewnymi opadami deszczu, by już po chwili nad torem zaświeciło słońce. Podobnie rzecz się miała podczas sobotnich zawodów, co najbardziej przeszkadzało Grzegorzowi Hypkiemu.

– Miałem jedno z najsłabszych aut w TOP32, zmiana przyczepności spowodowana deszczem wiązała się u mnie z oponową loterią. Najciekawsze były momenty w których już nie padało, a tor był mokry za wyjątkiem idealnej linii przejazdu. Nie miałem miejsca na żaden drobny błąd – mówił Grzechu po zawodach.
Podczas piątkowych kwalifikacji do TOP32 zakwalifikowali się wszyscy zawodnicy Valvoline PUZ Drift Team, którzy wzięli udział w zawodach. Grzegorz Hypki zajął 3., Marcin Mospinek 21., a Marcin Skwierczyński 32. miejsce (Dariusz Fabisiak nie startował w zawodach). Najciekawszym momentem kwalifikacji był pierwszy przejazd Marcina Skwierczyńskiego.

– Na pierwszym łuku, zaraz przed wjazdem na prostą startową, wypluło mnie delikatnie na zewnętrzną – relacjonował popularny Małpa. Wpadłem jednym kołem w dziurę, wybiło mnie i przez chwilę czterema kołami leciałem nad ziemią. Jakimś cudem wróciłem na asfalt i dokończyłem przejazd nie przerywając poślizgu!
W sobotnie popołudnie to znów Skwierczyński grał pierwsze skrzypce. Ponieważ w kwalifikacjach zajął ostatnie miejsce premiowane awansem do zawodów, w pierwszej parze musiał zmierzyć się ze zwycięzcą Krzyśkiem Romanowskim. Małpa po raz kolejny pokazał, że drift jest nieprzewidywalny i wygrał tę parę przechodząc do TOP 16. Za jego przykładem poszli również pozostali zawodnicy zespołu.

Do TOP8 Valvoline PUZ Drift Team również awansował w pełnym składzie.

– Awansowaliśmy do czołowej ósemki w komplecie. Chciałbym jednak przeprosić naszych kumpli z BMW Świdwin Drift Team, bo jak się okazuje każdy z nas w drodze do TOP8 wyeliminował jednego ich przedstawiciela. Mam nadzieje, że chłopaki się na nas nie obrażą – martwił się Marcin Mospinek.
W TOP8 Małpa stoczył bój z Krzysztofem Terejem, Grzegorz Hypki z Bartkiem Stolarskim, a Marcin Mospinek z Kornelem Prusem. Niestety dwaj pierwsi przegrali swoje pojedynki, a do półfinału przeszedł tylko Mospin. Marcin, w fascynującym półfinale z dwiema dogrywkami, spotkał się z Terejem i wziął rewanż za Małpę. Jak się okazało włocławianin pomścił też porażkę Hypkiego, zwyciężając w finale ze Stolarskim.

Co się stało na starcie, po ostatnim przejeździe? <śmiech> Nie wiedziałem, czy będzie kolejna dogrywka, więc postanowiłem na dojeździe z mety na start dogrzać opony. Kilka poślizgów, aż tu nagle wyrósł mi przed oczami samochód Dawida Karkosika, który stał zaparkowany niedaleko linii startu po jego odpadnięciu z zawodów. Zabrakło 10 centymetrów… lekko go puknąłem. Mieliśmy z tego dużo śmiechu z Dawidem i chłopakami – powiedział zwycięzca zawodów, Marcin Mospinek.