Poseł w sprawie wyboru prezesa PKSu
Poseł Łukasz Zbonikowski złożył zapytanie do Ministra Skarbu Państwa "w sprawie naruszenia prawa przez Radę Nadzorczą w związku z wyborem i powołaniem nowego prezesa zarządu PKS we Włocławku."
Treść przesłanego pisma:
Otrzymałem do wiadomości pisma związkowców z Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej we Włocławku spółka z o.o. w sprawie prowadzonego postępowania konkursowego. Adresatem tych pism był Pan Minister i mianowany przez Pana Ministra Przewodniczący Rady Nadzorczej tej spółki. Po zbadaniu sprawy, chcę zadać Panu Ministrowi następujące pytania:
1. Czy faktycznie członkowie PO lub znajomi działaczy PO – jak podają związkowcy – są w takiej wielkiej potrzebie zatrudnieniowej, że łamie się dla szybkiego ich zatrudnienia obowiązujące w Polsce prawo? Zgodnie z zapisami art. 202 §2 KSH mandat członka zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wygasa z dniem odbycia zgromadzenia wspólników zatwierdzającego sprawozdanie finansowe za ostatni pełny rok obrotowy pełnienia funkcji zarządu. Tak więc, zgodnie z tym przepisem, mandat obecnego prezesa zarządu tej spółki wygasa dopiero z dniem odbycia zgromadzenia wspólników. Jeżeli tak mówi przepis prawa, to co jest przyczyną, że Rada Nadzorcza wszczęła i zakończyła procedury wyboru nowego zarządu i dokonania powołania zarządu z wybranymi przez siebie członkami zarządu od dnia 1 stycznia 2010 r. na okres trzech lat, skoro mandat członków obecnego zarządu wygasa z dniem odbycia zgromadzenia wspólników? Uważam, że nowy zarząd powinien być wybrany dopiero przed zgromadzeniem wspólników i objąć rządy w spółce po dniu zgromadzenia wspólników. W innym przypadku mamy do czynienia z działaniem Rady na szkodę spółki, bowiem w okresie od 1 stycznia 2010 r. do dnia zgromadzenia wspólników będzie dwóch prezesów. Uchwały powołujące członków nowego zarządu spółki od 1 stycznia 2010 roku są moim zdaniem nieważne z mocy prawa, bo trwa jeszcze mandat starego zarządu, a do czasu odbycia zgromadzenia wspólników, członkowie zarządu mogą być powołani jedynie do czasu zakończenia mandatu obecnego zarządu. Jedyną przesłanką ich podjęcia może być, sugerowana przez związkowców, próba szybkiego zatrudnienia członków lub sympatyków PO. Za tezą tą przemawia również sposób procedowania Rady w sprawie powołania nowego prezesa. Na pierwszym posiedzeniu kandydat ten, nie uzyskał większości do objęcia funkcji prezesa, a więc Przewodniczący Rady odroczył posiedzenie o dwa tygodnie. Czy okres ten nie był wykorzystany po to, aby wywrzeć nacisk na wahającego się członka Rady z nominacji Pana Ministra? Wnoszę więc do Pana Ministra o zbadanie sprawy postępowania Rady Nadzorczej oraz uchylenie w postępowaniu wewnątrzspółkowym niezgodnych z prawem uchwał Rady Nadzorczej i wyciągnięcie konsekwencji wobec Pana przedstawicieli w Radzie Nadzorczej tej spółki. Proszę również o zbadanie, czy faktycznie nie było nacisków politycznych do zatrudnienia właśnie tych, a nie innych osób w nowym zarządzie, tym bardziej, że umotywowane zastrzeżenia wobec wybranego przez Radę Nadzorczą nowego prezesa zgłosiła załoga. Uważam, że Pan Minister i Rada Nadzorcza winni liczyć się również z głosem przyszłych udziałowców spółki. Odrzucenie głosu załogi jest niczym innym jak typową arogancją władzy i powrotem do okresu jedynie słusznej linii i przewodniej siły narodu.
2. Na bazie tego przypadku, po którym widać, że obecna władza nie liczy się z pracownikami firm i ze społeczeństwem, chciałbym zadać Panu Ministrowi pytanie natury ogólnej i zasadniczej. Jaki jest sens utrzymywania w skomercjalizowanych jednoosobowych spółkach skarbu państwa, szczególnie w branżach słabszych, dużych rad nadzorczych, jeżeli zarówno ministerstwo, jak i same rady nie liczą się z głosem załóg? Czy jedynym uzasadnieniem jest chęć znalezienia stołków dla szerokiej grupy swoich aktywistów partyjnych? W niejednej spółce istnienie rady nadzorczej powoduje powstanie straty bilansowej lub jej pogłębienie. Dlaczego więc nie korzysta Pan Minister z zapisów art. 11 ust. 2 ustawy o prywatyzacji o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych? Uważam, że rady nadzorcze są potrzebne wtedy, gdy zagwarantowane jest w rozwiązaniach prawnych obowiązujących w spółce, że główne decyzje dotyczące losów spółki, w tym wybór jej zarządu, muszą uzyskać poparcie przedstawicieli załogi. Jeżeli zgodnie z obowiązującymi w danej spółce rozwiązaniami, przedstawiciele Ministra mogą wszystko, to przedstawiciele załogi są tylko ozdobnikiem, tak jak w przypadku wyboru członków zarządu w PKS we Włocławku sp. z o.o. Jeżeli więc Pan Minister nie będzie chciał zlikwidować rad nadzorczych, to czy wprowadzi Pan do uregulowań wewnętrznych w spółkach zapisy gwarantujące realny wpływ przedstawicieli załogi na decyzje rad nadzorczych?
Z poważaniem
Łukasz Zbonikowski