Ostatni powrót Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
";
Takiej tragedii jeszcze Świat nie widział. Prezydent Polski Lech Kaczyński wraz z 95 osobami zginął w katastrofie samolotu Tupolew-154M. Na pokładzie były najważniejsze osoby w państwie. Do tragedii doszło o godzinie o 8.56 czasu polskiego około dwa kilometry od wojskowego lotniska w Smoleńsku.
Wysiadając z pociągu na Dworcu Centralnym w Warszawie, poczuć można było atmosferę przygnębienia i smutku. Pełna życia dotąd stolica zdawała się zatrzymać, nie było widać krzątających się ludzi, ruch na ulicach był zdecydowanie mniejszy. Zbliżając się Alejami Jerozolimskimi do Krakowskiego Przedmieścia można było ujrzeć tłumy warszawian i nie tylko, chcących oddać hołd swojemu Prezydentowi. Setki, tysiące obywateli Rzeczypospolitej kierowało swoje kroki przed Pałac Prezydencki. Mijani ludzie zatopieni byli w smutku, na ich twarzach pojawiały się łzy, a gdzieś pomiędzy przechodniami nieustannie pojawiało się pytanie: Dlaczego?
Mimo olbrzymiego tłumu, jaki pojawił się na ulicach Krakowskiego Przedmieścia nie miały miejsca żadne spory czy przepychanki. Całe obecne tam społeczeństwo wyrażało chęć zjednoczenia się. Zupełnie obcy sobie ludzie podchodzili do siebie ze słowami otuchy. Unoszący się żar z morza zniczy, jakie zostały złożone przy bramie Pałacu Prezydenckiego ocieplał atmosferę. Tysiące kolorowych światełek i kwiatów utworzyły przepiękny kilku kilometrowy dywan. Każdy z uczestników tych niesamowitych chwil zapalał swoją lampkę na cześć Prezydenta i wszystkich ofiar, chcąc poprzez to zaznaczyć swoją obecność.
O godzinie 12.00 w stolicy rozległ się głośny dźwięk syren alarmowych. Wszyscy zgromadzeni przed Pałacem Prezydenckim Warszawie i większości miast w Polsce zatrzymali się, by chwilą ciszy uczcić zmarłych. Dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice swoich miast, by wraz z innymi uczcić pamięć o zmarłych. W ten symboliczny sposób oddaliśmy hołd Ofiarom tragicznego lotu.
Czekając w kolejce, by złożyć wpis żałobny do Księgi Kondolencyjnej dało się słyszeć podniosłe tematy poruszane półszeptem w obawie o zakłócenie ciszy. Nie padały słowa krytyki, nie dyskutowano o sprawach politycznych. Pojawiały się natomiast określenia Wielkiego Prawego Człowieka, nie Głowy kierującej naszą Ojczyzną, ale zwyczajnego człowieka. Ludzie w przepiękny sposób wyrażali swoje myśli, które chyba po raz pierwszy nie były negowane. Zbliżając się do przedsionka Pałacu, gdzie umieszczone są Księgi Kondolencyjne atmosfera stawała się jeszcze bardziej podniosła. Tutaj były już zbędne wszystkie słowa, każdy z wpisujących żal, zostawiał tam kawałek swojego serca.
Najtrudniejszym momentem było pojawienie się karawanu z trumną Prezydenta. Płacz, kłębiące się myśli: Dlaczego? Po co? Chwila pojawienia się ciała Lecha Kaczyńskiego nie mogła być chyba dostojniejsza. Na samochód przewożący trumnę rzucane zostały kwiaty, zapłakani obywatele mówiący - Witamy Cię, kochamy i nigdy nie zapomnimy. - Nie ma chyba słów, które mogłyby oddać piękno tej chwili.
Tam działa się historia, a naszą powinnością było w niej uczestniczyć.
Źródło: M.F.
Zdjęcia do artykułu: