Unia nie chce polichlorku winylu
Polichlorek winylu jest głównym produktem kompleksu tworzyw sztucznych ANWILU S.A. Spełnia on najwyższe wymogi jakościowe, ma wszechstronne zastosowanie, ale Unia Europejska patrzy na niego niechętnym okiem. Prawdopodobnie we wrześniu okaże się, czy produkcja polichlorku zostanie zakazana. Trudno w tej chwili oszacować, ile osób w konsekwencji straciłoby pracę.
Dyrektywy unijne dotyczące projektu likwidacji produkcji polichlorku winylu były tematem spotkania eurodeputowanego Ryszarda Czarneckiego i posła PiS Łukasza Zbonikowskiego z Zarządem Zakładów Azotowych Anwil S.A. Kolejne zaplanowano za kilka tygodni. Po rozmowach obaj panowie zorganizowali konferencję prasową, podczas której wyrazili swoje obawy związane z planami unijnymi. – Rzadko się zdarza, by tak konkretne propozycje Parlamentu Europejskiego mogły mieć wpływ na to, czy w danym mieście, zakładzie będzie większe bezrobocie czy nie. W tej chwili Parlament pracuje nad niebezpieczną dla Anwilu propozycją likwidacji polichlorku winylu jako substancji rzekomo niebezpiecznej. Oznaczałoby to daleko idące konsekwencje – mówił europoseł.
W Zakładach Azotowych Anwil S.A. przy przetwórstwie tworzywa jest zatrudnionych prawie 600 osób, a bezpośrednio przy jego produkcji – blisko 400. – Gdyby tego typu propozycje przegłosowano, oznaczałoby to zwolnienie do 100 osób w I fazie, a w kolejnej nastąpiłyby bardzo poważne perturbacje dla całego zakładu – przekonywał Ryszard Czarnecki. – Nie ma co ukrywać, że w mieście, w którym poziom bezrobocia wynosi 18%, a w powiecie ziemskim włocławskim blisko 25% tego typu uderzenie w praktycznie największy zakład pracy byłoby bardzo negatywne nie tylko dla pracowników zakładu.
Polichlorek winylu jest jedynym tego typu produktem wytwarzanym z polskich surowców, z soli kamiennej odbieranej z Inowrocławia i etylenu z płockiego Orlenu. Jak zgodnie zapewnili gospodarze konferencji, byłoby to więc uderzenie w polski przemysł chemiczny. – Uważamy, że z punktu widzenia Anwilu i branży chemicznej w Polsce byłoby to fatalne. Mam nadzieję, że polscy europosłowie będą w tym zakresie działać ponad podziałami politycznymi. -
Czarnecki zapewnił, że podczas wrześniowego głosowania Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów opowie się przeciwko propozycji forsowanej przez „zielonych” i „socjalistów”. Sojusznikiem ma być także Komisja Europejska, która jest sceptyczna wobec tego typu rozwiązań. Z rozkładu głosów wynika, że mamy szansę na zwycięstwo. Można mieć nadzieję, że głupota nie przejdzie.
Jakie argumenty powinny przeważyć w przekonaniu europosłów do odrzucenia projektu? – Miejsca pracy – zdecydowanie odpowiedział Czarnecki. – W czasach kryzysu fundowanie tego typu dyrektywy jest moralnym i ekonomicznym szaleństwem, tym bardzie, że funkcjonująca od lat dyrektywa Reach, która w dużym stopniu konsumuje kwestie bezpieczeństwa. Dlatego też wszystkim moim oponentom w Parlamencie dedykuję chińskie przysłowie: „Lepiej jest wrogiem dobrze”. Nie trzeba przy tej sprawie majstrować, bo może być z tego nieszczęście nie dla polityków w Brukseli, tylko dla ludzi we Włocławku. Trzeba ich bronić - dodaje.
Zdjęcia do artykułu: