W nocy z 21 na 22 lutego, kilka minut po północy, policjanci otrzymali telefoniczną informację o zaistniałym pożarze budynku na terenie jednej z posesji nieopodal Topólki. Na miejsce skierowano kilka zastępów straży pożarnej, do ugaszenia powstałego ognia, zagrażającego innym budynkom jak i pobliskiemu lasowi.
Już wstępne rozpytanie właścicielki posesji nie pozostawiło cienia wątpliwości, iż sprawca tego jest jej 44-letni syn, mieszkaniec tej samej miejscowości. Niezwłocznie po powzięciu tej wiedzy ruszyli tropem podpalacza. Wykorzystywali do tego psa obronno- tropiącego z radziejowskiej komendy. Na drodze od miejsca gdzie wzniecił ogień, „piroman” amator, drogę gruntową „uzbroił” w potłuczone butelki spowalniające pościg za nim. Do rana nie udało się go zatrzymać ani zlokalizować miejsca przebywania.
Przełom nastąpił, kilka minut przed godziną 08:00 - relacjonuje aspirant sztabowy Roman Waszak, dyżurny radziejowskiej komendy. Sygnał nadszedł z Mąkoszyna w woj. wielkopolskim, gdzie znalazł się poszukiwany nieprzerywalnie od północy, 44-letni Krzysztof S. - Wiedzieliśmy, że zabarykadował się w domu starszego mężczyzny i znając jego agresję, zacietrzewienie i konfliktowy charakter , nie mogliśmy przewidzieć zachowania wobec przebywającego w domu właściciela, skierowałem wzmocnione siły policjantów naszego garnizonu oraz poprosiłem o wsparcie kolegów z Wielkopolski. Zapewniliśmy ponadto obecność służb medycznych oraz straży pożarnej. Rozważaliśmy również sprowadzenie policyjnego mediatora. Jednak podjęte działania okazały się zbędne, bowiem osaczony, widząc zdecydowane działanie przybywających licznych sił policyjnych sam wyszedł z domu, w którym przebywał. Został zatrzymany i osadzony w areszcie. Mężczyzna w tym czasie był trzeźwy. Przebywającemu wraz z nim starszemu mężczyźnie, właścicielowi posesji w Mąkoszynie pow. koniński, nic się nie stało. Policjanci przy udziale biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzili oględziny miejsca pożaru. Udokumentowaliśmy również dla potrzeb procesowych materiał dowodowy obejmujący kierowanie gróźb karalnych, a pokrzywdzeni złożyli stosowne wnioski o objęcie ściganiem sprawcy.
Jak przyznali, po zakończonej akcji gaśniczej druhowie biorący udział w działaniach, dojazd do palącej się posesji był zabarykadowany konarami i gałęziami, również najprawdopodobniej przez podpalacza chcącego uniemożliwić szybki dojazd wozom strażackim.
Krzysztof S. usłyszy zarzut umyślnego podpalenia oraz kierowania gróźb karalnych wobec swoich najbliższych. Rozważane jest wystąpienie wspólnie z Prokuraturą Rejonową do sądu o zastosowanie wobec niego, środka zapobiegawczego.
Źródło: KPP Radziejów