Lany poniedziałek - zabawa czy wykroczenie?
Wielkanoc to nie tylko święcenie jajek i głośne Alleluja. Wśród wielkanocnych zwyczajów kultywowany jest również, przez niektórych uważany za kontrowersyjny, obyczaj zwany śmigusem-dyngusem. Prawo zwykle wyłącza spod odpowiedzialności tradycją uświęcone zwyczaje. W tym przypadku trzeba mieć jednak na uwadze należny umiar.
Drugi dzień świąt Wielkiej Nocy od XIV w. obfituje w śmigusowo-dyngusowe zachowania (tzw. lany poniedziałek). Śmiguspolega na polewaniu wodą i ma swój rodowód w prasłowiańskim zwyczaju mającym na celu oczyszczenie, zapobieganie chorobom i sprzyjanie płodności. Czynnikiem wzmacniającym tę tradycję było związanie go z obrzędem chrztu.
Do śmigusa tak jak do tanga potrzeba jednak dwojga. Jeśli obydwie strony będą akceptowały plusy i minusy tego obyczaju to nie będzie problemu. W drastycznych przypadkach "polewacze" muszą się jednak liczyć z interwencją strażników miejskich. Każda osoba przekraczająca stosowny umiar może zostać ukarana. Zgodnie bowiem z art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń każdy kto zakłóca spokój, porządek publiczny podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. W skrajnych wypadkach czyn ten może być nawet zakwalifikowany jako występek. Ofiara śmigusowej "napaści" może nas bowiem posądzić o naruszenie nietykalności cielesnej, uszkodzenie ciała, zniszczenie mienia, lub też o naruszenie miru domowego - a są to już czyny z zakresu prawa karnego. (NS)