Co się dzieje z włocławskimi drogami?
Dziury, remonty, przebudowy, ponowne remonty, gigantyczne korki, nowe znaki ograniczające prędkość jazdy - to codzienny widok na włocławskich ulicach. Postanowiliśmy zaprosić Jacka Kuźniewicza, zastępcę prezydenta miasta, na swego rodzaju "wycieczkę" po mieście i porozmawiać na temat jakości wykonywanych prac drogowych. Kto odpowiada za to, że efekt prac jest co najmniej niezadowalający?
Red: Panie prezydencie, zacznijmy od "jedynki", która nie dość, że jest od długiego czasu przebudowywana, to w wielu wyremontowanych miejscach, wymaga ponownych prac drogowych.
Jacek Kuźniewicz: Rzeczywiście, sprawy z "jedynką" trochę się komplikują w zakresie komunikacyjnym. Od 29 kwietnia zostały zamknięte kolejne odcinki, ponieważ wykonawca konsekwentnie zmierza w kierunku ulicy Zdrojowej. I rzeczywiście, pojawiło się ostatnio bardzo dużo komentarzy w kwestii już wykonanych prac na I etapie przebudowy. Wykonawca, na podstawie gwarancji, został zobowiązany do sukcesywnego usuwania usterek zaobserwowanych już kilka miesięcy temu. Jako miasto podjęliśmy bardzo ostrą interwencję u wykonawcy, bo uważamy, że jest niedopuszczalne, aby w tak krótkim czasie pojawiły się koleiny. Z analiz przeprowadzonych przez specjalistyczne laboratorium wynika, że źle dobrano składniki mieszanki asfaltowej. I to było przyczyną usterek. Prace wykonane przy Hotelu Młyn, są odcinkiem testowym. Inżynier kontraktu wspólnie z laboratorium opracowali nowy sposób rozwiązania problemu z koleinami, ułożyli specjalną recepturę i na jej bazie położono nowy fragment nawierzchni. Będziemy to monitorować przez najbliższych kilka miesięcy i jeśli nic nie będzie się działo, to kolejny odcinek testowy, będzie wykonany przy ulicy Wroniej.
Red: Wiele krytycznych uwag jest także w kwestii prac wykonywanych na drugim etapie "jedynki".
J.K.: Prace, które rozpoczęły się po zimie, nie są tak intensywne, jak byśmy tego chcieli. Rok temu mieliśmy podobne zjawisko. Obserwujemy pewne opóźnienie czasowe, ale i tutaj nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby na placu budowy rządził nami wykonawca. Do bólu będziemy egzekwować nasze prawa wynikające z zawartej umowy. Osobiście uważam - choć nie uzyskało to wsparcia - że w momencie pojawienia się informacji o sytuacji finansowej Hydrobudowy PBG, trzeba było umowę rozwiązać, wybrać innego bardziej sprawnego wykonawcę.
Red: Kierowcy narzekają również na utrudnienia na ulicy Obwodowej, gdzie pojawił się problem ze studzienkami kanalizacyjnymi.
J.K.: Wykonawca Strabag z Pruszkowa zakończył inwestycję, ale nie została ona odebrana w całości. Powstał protokół, w którym wyliczone zostały usterki. Co prawda przy każdym projekcie inwestycyjnym mogą się one pojawiać, ale po to są gwarancje czy różnego rodzaju zabezpieczenia, żeby dochodzić swoich praw. Wszystkich denerwowały stukające studzienki i Strabag musi te usterki konsekwentnie usuwać. Dopóki tego nie zrobi, firma nie otrzyma pieniędzy. Dopiero kiedy odbierzemy prace, rozpocznie się pięcioletni okres gwarancyjny i jeśli coś się znowu pojawi, to firma będzie musiała to naprawić.
Red: Początek tygodnia przyniósł dobrą wiadomość - na odcinku od Okrzei do Miłej została otworzona ulica Kapitulna. Ale to nie koniec utrudnień w tym rejonie Włocławka.
J..: Na wydłużenie się czasu prac wpływ miało wiele czynników. Pierwszym jest, niestety, zima. Oczywiście to nie jest wytłumaczenie, mam uwagi do sposobu przygotowania tego projektu przez MZD, są uwagi co do wykonawcy. Przy okazji chciałbym powiedzieć, że bardzo często rozgrzeszamy projektantów z różnego rodzaju błędów pojawiających się w dokumentacjach. To chyba pierwszy przypadek, kiedy podejmiemy pozew sądowy przeciwko wykonawcy dokumentacji. Będziemy dochodzić różnych roszczeń dotyczących błędów, jak chociażby w kwestii skarpy przy Młynie. Ewidentny błąd projektowy, który "wyszedł w trakcie".
Myślę jednak, że teraz w tempie błyskawicznym będziemy obserwować postępujące prace.
Red: Stwierdził pan, że będziecie obserwować odcinek testowy na odcinku "jedynki". Ustalmy kwestię zasadniczą: kto powinien nadzorować prace remontowe i czy rzeczywiście taki nadzór jest prowadzony.
J.K.: Często to władzom miasta czy mnie personalnie zarzuca się brak nadzoru i podchodzenie do tej inwestycji "po macoszemu". Jest zupełnie odwrotnie. W zasadzie z mojej inicjatywy i prezydenta Pałuckiego zostały podjęte bardzo ostre kroki w stosunku do wykonawcy i stąd cały program napraw na I etapie "jedynki". Nie możemy pozwolić na wydawanie publicznych pieniędzy na coś, co za chwilę nie funkcjonuje właściwie. Tej inwestycji nie prowadzę ja bezpośrednio. Na podstawie pełnomocnictwa udzielonego przez prezydenta robi to dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Piotr Kosseda. I to jest jednostka odpowiadająca za nadzór nad wszystkimi projektami drogowymi. Ja z racji ogólnej koordynacji spraw związanych ze środami unijnymi, też się tej inwestycji przyglądam - momentami z dużym niepokojem. Wykonawca czasem wydaje się nie mieć świadomości, że realizuje inwestycję ze środków unijnych i próbuje podchodzić z dużą swobodą do tego procesu. Jednak z naszej strony nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla żadnego wykonawcy, Będziemy postępować z żelazną konsekwencją, dyrektor Kosseda otrzymał polecenia, żeby wszystkie konsekwencje z tytułu zwartych umów i gwarancji egzekwować od wykonawcy. A my będziemy dyrektora MZD z tego rozliczać. Jeżeli inwestycje nie zostaną przeprowadzona właściwie i w terminie zbliżonym do podanego, to będą wyciągnięte konsekwencje do osób, które nadzorują prace i bezpośrednio za nie odpowiadają.
Red: Dziękujemy za rozmowę.