Posłanka Borowiak o sytuacji w sejmie i protestach
Joanna Borowiak, podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, zdecydowanie potępiła działania opozycji. Twierdzi, że wznowienie obrad było legalne, blokada mównicy i manifestacje – zaplanowane, a celem osób organizujących protesty – skłócenie Polaków i sparaliżowanie państwa.
Posłanka PiS odniosła się do piątkowych wydarzeń w sejmie i akcji protestacyjnych.
One nie były spontaniczne, tylko skrupulatnie zaplanowane, na co wskazuje chociażby wcześniejsze zamówienie kanapek i zgłoszenie manifestacji w ratuszu. To skandaliczna sytuacja, że opozycja pod rzekomym pozorem obrony mediów, chciała uniemożliwić przebieg obrad i uchwalenie budżetu. Byliśmy świadkami karygodnego happeningu na Sali plenarnej. Mamy do czynienia z opozycją totalną, która chce skłócić Polaków, wyprowadzić ich na ulice i sparaliżować państwo – mówiła Joanna Borowiak podczas konferencji prasowej.
Posłanka wyjaśniała, że przeniesienie obrad do sali kolumnowej i dokończenie obrad było zgodne z prawem, ponieważ to marszałek sejmu wyznacza miejsce i godziny posiedzeń. Zdementowała także doniesienia, jakoby posłowie opozycji nie zostali wpuszczeni do sali.
Nie mogli jedynie uczestniczyć w obradach klubu PiS. A ci, którzy przyszli do sali kolumnowej, przybyli tylko po to, by zakłócać obrady – powiedziała.
Joanna Borowiak wyjaśniała także procedury podpisywania się na liście obecności, ponieważ w niektórych przekazach medialnych informowano, że posłowie PiS podpisywali się po głosowaniu nad budżetem.
Posłowie podpisują listy w dniu, w którym uczestniczą w posiedzeniu, mogą to robić przez cały dzień. A moment, w którym to robią, jest bez znaczenia – stwierdziła posłanka.
Z kolei Jarosław Chmielewski, wiceprezes zarządu okręgowego PiS i pełnomocnik struktur miejskich PiS, skomentował udział prezydenta miasta w sobotnim proteście pod włocławskim biurem Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydent chce dzielić Włocławek i mieszkańców, mimo że mówi, ich chce ich łączyć. Pokazał to biorąc udział w manifestacji, a nie powinien pojawiać się na takich protestach. Apeluję, by się opamiętał w podejmowaniu pewnych decyzji – powiedział Chmielewski.