Kiedy Jarosław Chmielewski, lider włocławskich radnych PiS, ogłosił, że porozumienie miedzy jego klubem a prezydentem zostaje zerwane, Marek Wojtkowski musiał szukać innych sojuszników. Znalazł ich po lewej stronie sceny politycznej. W wyniku zawarcia nowej koalicji, zawartej tuż przed sesją budżetową, nastąpiły zmiany personalne. Radni SLD zyskali nowe stanowiska w radzie, zastępując tym samych kolegów z PiS. Osoby związane z lewicą pojawiły się także w spółkach miejskich, a trzecim zastępcą prezydenta został rekomendowany przez SLD Jacek Wojciechowski.
Nowy układ polityczny w połowie stycznia skomentował na portalu społecznościowym poseł Łukasz Zbonikowski, który bardzo emocjonalnie odniósł się przede wszystkim do Jarosława Chmielewskiego zarzucając mu między innymi, że „zaprzepaścił sukces wyborczy PiS-u we Włocławku z 2014 roku, na który pracowaliśmy 12 lat”. Podczas ostatniej konferencji prasowej poseł ponownie nie szczędził słów krytyki na temat koalicji i pod adresem swojego dawnego partyjnego kolegi.
Źle się stało dla Włocławka i prawicy włocławskiej. Po bardzo aroganckich rządach Andrzeja Pałuckiego, którego chciano odwołać referendum, Platforma Obywatelska we Włocławku dostała moralne prawo, żeby zawiązywać z tymi osobami koalicję tylko dlatego, że wcześniej, bez żadnej uchwały władz PiS, koalicja została zerwana przez Jarosława Chmielewskiego. Bez przygotowania opinii publicznej, bez wykazania prawdziwych merytorycznych błędów władzy – mówił poseł.
Zastąpienie dawnego koalicjanta nowym, to – zdaniem Zbonikowskiego - stracona szansa dla największego klubu radnych na współtworzenie tego, co dzieje się w mieście.
Marek Wojtkowski wykorzystał sytuację. Teraz decydujący wpływ będą mieli ludzie, którzy mają tragiczną sytuację sondażową w Polsce – powiedział poseł zaznaczając jednocześnie, że dokładna analiza tego, co się wydarzyło, powinna być tematem rozmów wewnątrzpartyjnych.