Jacek Czarnecki opowiadał o pracy reportera wojennego, jak dziennikarze żyją, jak pracują, w jaki sposób się przemieszczają po terenach gdzie wokół latają pociski i spadają bomby.
Przedstawił na jakie musiał zdobywać się sposoby, żeby przekonywać okoliczne służby patrolujące, żeby wydały mu wizę lub wpuściły na teren walk.
Jak mówił, pewnego razu jadąc razem ze swoim tłumaczem Atierem został zatrzymany przez ekstremistów Islamskich w Bagdadzie. Dzięki tłumaczowi który powiedział Islamistą, że matka pana Jacka była Muzułmanką Bośniacką i do 9-tego roku był wychowywany w wierze. Ojciec był Macedończykiem, ale w czasach wojny wyemigrowali do Polski, stad polski paszport. I tylko dzięki wymyślonej historii tłumacza, nie został pobity i mógł przekroczyć zaporę zrobioną przez Islamistów.
Innym razem na granicy Tadżykistanu i Pakistanu został zatrzymany przez wojska rosyjskie i aby przekroczyć granice musiał przekupić generała, dając mu polską wódkę i książkę H.Sienkiewicza w wersji rosyjskiej.
Jak twierdzi Pan Jacek na większości wojen na jakich był wszystkie wojska "polowały" na dziennikarzy, z jednej strony wojska amerykańskie, które nie chciały dopuścić do tego, aby któryś z dziennikarzy ukazał prawdę o wojnie, z drugiej strony wojska, które wypowiedziały białą wojnę wszystkim dziennikarzom, porywając i zabijając ich.
Informacje z linii frontu reporterzy wojenni przesyłali zazwyczaj wieczorami. Pracowali głównie przy specjalnych latarkach na podczerwień, gdyż światła normalnego nie można było palić.
Spotkanie było nie lada gratką dla osób, które interesują się wojną. Wszyscy przybyli na spotkanie z zaciekawieniem słuchali opowieści wojennych.
Po zakończonej prezentacji i pokazie slajdów, wszyscy przybyli na spotkanie mogli i zadawali panu Jackowi pytania dotyczące przeżyć na wojnie. Spotkanie było zorganizowane przez Projekt Włocławek w ramach Festiwalu Sztuki Wizualnej "Bar wyMyśli"