Pikieta na włocławskiej tamie
Na włocławskiej zaporze odbyła się manifestacja na rzecz budowy nieszawskiego stopnia wodnego, którą zorganizował Społeczny Komitet do spraw Popierania Budowy Stopnia Wodnego.
Głównym celem manifestacji było zmniejszenie przeznaczonych na zaporę pieniędzy i zwrócenia uwagi całej Polski na problem budowy drugiego stopnia wodnego zabezpieczającego mieszkańców Włocławka, Ciechocinka, Nieszawy i Torunia przed katastrofą ekologiczną. Obecna zapora wodna miała funkcjonować samotnie przez 15 lat i jest jednym z elementów zakładanej kaskadyzacji Wisły. Rząd powinien jak najszybciej dokończyć zakładany przed laty projekt budowy kolejnej zapory. Nieszawska zapora nie tylko na stałe zabezpieczy włocławską tamę, ale również przyniesie zyski w postaci odnawialnej energii.
- Jeżeli rząd nie wysłucha naszych protestów to będziemy dalej walczyć i skończą się żarty i zaczniemy poważnie myśleć o dalszej eskalacji. Wyjdziemy na ulicę i będziemy blokować drogi, gdyż innego wyjścia nie widzimy. Minister środowiska powinien zmienić swoje decyzje i nie blokować tego przedsięwzięcia. - powiedział Stanisław Borowski.
- Pamiętamy wydarzenia z 96 roku i bądźmy mądrzy przed szkodą, a nie jak to jest zawsze u Polaków po szkodzie. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, aby ludzie stracili cały swój dobytek życia - powiedział Krzysztof Czarnecki.
- Najsłabszym punktem tamy jest zapora ziemna, która w każdej chwili może zostać podmyta i jak runie pierwszy filar, a za nim następne.
Były już pieniądze i nie wiem dlaczego rząd nie spełnia przegłosowanej (340 posłów za) uchwały sejmowej o budowie drugiej zapory. Miliard złotych był już przyznany przez rząd na budowę zapory, jednak w wyniku protestów zostały przeznaczone na inne cele. - powiedział Władysław Skrzypek.
Jak to bywa podczas jakichkolwiek budów, do głosu dochodzą ekolodzy, którzy nie zgadzają się na budowę nowej tamy twierdząc, że zdegraduje to florę i faunę. - Jestem hydrobiologiem-ekologiem i przez trzydzieści lat badałem kompleksowo dolną Wisłę. Jestem autorem ekspertyzy robionej przez sejm, w której podjęto decyzję o budowie zapory wodnej. - powiedział prof. dr hab. Andrzej Giziński – ekolog.
Andrzej Giziński uważa, że protestujący "ekofile" jak nazwał ekologów nie znają się, mówią że zbiornik włocławski pogarsza jakość wody, co jest nieprawdą. Jest całkowicie odwrotnie, gdyż zbiornik ten podwyższa jakość wody co najmniej o klasę - zapora działa tak jak 14 toruńskich oczyszczalni ścieków. Ekolodzy uważają, że ptaki nie będą mogły przelatywać, gdyż zapora będzie przeszkadzała - oni mówią chyba o tych pingwinach - wygadują kompletne bzdury. - dodaje profesor.
Dlaczego pana zdaniem zapora należy budować kolejną zaporę: - Gdyż jest to najlepszy ekologiczny i ekonomiczny sposób zabezpieczenia formy przed katastrofą. W każdej chwili może powstać zjawisko sufozji, czyli przepływu ziarenek piasku, które wychodzą spod zapory. Dlatego jest potrzebna budowa kolejnej zapory, aby zabezpieczyć skutki. - odpowiada Andrzej Giziński.
Według ekspertyzy przyjętej przez komisję sejmową każda zapora musi być budowana tak jakby miała być ostatnia. Dużo ludzi poddaje pod dyskusję sprawę kaskadyzacji twierdząc, że budowa nieszawskiej zapory spowoduje, że w przyszłości będzie trzeba pobudować następne. Dlatego ekolodzy walczą o rozbiórkę istniejącej tamy, a w jej miejsce pozostawienie mostu. - Budując zaporę nie można zakładać i myśleć, że w przyszłości będzie trzeba budować kolejną. Poza tym aktualne doświadczenie w budowie zapór wodnyvch gwarantuje, że nieszawska tama będzie ostatnią zaporą na Wiśle. - komentuje Andrzej Giziński.
Cała manifestacja przebiegła pokojowo. Była zabezpieczona przez strażników miejskich i funkcjonariuszy policji, którzy nie tylko zabezpieczali pikietujących na lądzie, ale również na wodzie.
Zdjęcia do artykułu: