Czwarte miejsce Marcina Mospinka
";
Marcin Mospinek, drifter z Włocławka, zajął czwarte miejsce podczas IV eliminacji N-Gine Driftingowych Mistrzostw Polski rozegranej w Karpaczu. "Mospin" odrobił duża stratę punktową i nadal ma szansę na zajęcie miejsca na podium w końcowej klasyfikacji generalnej cyklu.
W miniony weekend wszystkie oczy międzynarodowego driftingowego światka skierowane były na Karpacz. To właśnie tutaj Polska Federacja Driftingu i polscy zawodnicy mieli udowodnić, że w jeździe bokiem nasz kraj nie ma sobie równych na Starym Kontynencie. Po raz pierwszy bowiem zdecydowano się na rozgrywanie oficjalnych zawodów na publicznej, górskiej drodze!
Już w piątkowy poranek, na parkingu pod Hotelem Gołębiewskim w Karpaczu, zameldowała się cała driftingowa czołówka. W pełnym składzie na zawody przybyły takie zespoły jak Valvoline PUZ Drift Team, RB Team i drifters.pl. Oczywiście nie zabrakło również tak głośnych nazwisk, jak Paweł Trela i Kuba Przygoński.
Pierwszy dzień zawodów upłynął pod znakiem niewielkich usterek technicznych oraz ustawiania samochodów na nową pod wieloma względami trasę. - Na początku było trudno. Trzeba było od nowa nauczyć się zarządzać stadem koni pod maską. 750 metrów wspinaczki w pełnym poślizgu to zupełnie co innego, niż jazda po gładkim torze. Nawet „górzysty” Tor Koszalin nie może się równać z tą trasą – opowiadał po pierwszych przejazdach Grzesiek Hypki.
Na tej trasie odczuwa się każdą zmianę w ustawieniach samochodu – zdradził Mospin - Zjeżdżam na strefę, zmieniamy ustawienia, zabieram mechanika na prawy fotel abyśmy mogli razem sprawdzić, czy korekty coś dały i okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Mechanik wysiada, zmienia się wyważenie i auto prowadzi się jak po sznurku. Czegoś takiego nie mieliśmy na żadnym torze!
Sobotni poranek ropoczął się dla Valvoline PUZ Drift Team pechowo. Już na początku treningów, Małpa zaparkował swoje E46 w rowie na dachu. Kierowcy nic się nie stało, a samochód oparł się w rowie o klatkę bezpieczeństwa, co zabiezpieczyło je przed większymi zniszczeniami. Zniszczeniu uległo zawieszenie, które mechanicy zdołali naprawić. Niestety, samochód od razu musiał przystąpić do kwalifikacji, podczas których okazało się, że nie prowadzi się tak jak powinien. Małpa szybko zmienił samochód i wsiadł do Szczura (czerwone E-30), którym zajął 18. miejsce.
Lepiej poszło Marcinowi Mospinkowi i Grześkowi Hypkiemu, którzy zajęli odpowiednio drugie i czwarte miejsce w kwalifikacjach do TOP 16. Obydwaj pewnie przeszli do dalszego etapu zmagań, jednak już w TOP8 na zawodników Valvoline PUZ Drift Teamu czekali dwaj kierowcy, uznawani powszechnie za odkrycia tego sezonu – Dawid Karkosik i Marek Wartałowicz. Grzesiek musiał uznać wyższość Dawida, dysponującego jednym z najmocniejszych aut w stawce N-Gine DMP, Mospinowi udało się pokonać Marka Wartałowicza i przejść do półfinałów.
Niestety dobrą passę włocławianina przerwał w półfinale Kuba Przygoński, a następnie w finale pocieszenia Dawid Karkosik. Marcin musiał zadowolić się czwartym miejscem, Grzesiek uplasował się dwa oczka niżej. - Walka z turbodoładowanymi silnikami, na tej trasie była bardzo trudna. Niestety w tych warunkach, jak nigdzie indziej, widać było, że dysponujemy silnikami, które są o te 200 koni słabsze od innych zawodników z czołówki. Mimo wszystko walczyliśmy, a przeżycia były wspaniałe! Gratuluję chłopakom miejsca na podium. To były najlepsze zawody, na jakich byłem – powiedział zaraz po zawodach Marcin Mospinek.
Dzięki czwartej i szóstej lokacie w Karpaczu, Valvoline PUZ Drift Team jest samodzielnym liderem w klasyfikacji zespołowej! Dobre miejsca Marcina i Grześka sprawiły, że walka o miejsca na podium w końcowej klasyfikacji indywidualnej będzie bardzo zacięta. Już nie możemy się doczekać finału N-Gine DMP w Poznaniu!
Źródło: Valvoline PUZ Drift Team
Zdjęcia do artykułu: