Pierwsze punkty w spotkaniu zdobył dla gospodarzy Mateusz Kostrzewski. Gracze Anwilu Włocławek pomimo braku rozgrywającego dobrze weszli w mecz i po 3 minutach prowadzili już 10:2. Od początku przejęli inicjatywę i spokojnie kontrolowali sytuację na parkiecie. Po udanych akcjach „Rottweillerów” - trójkach Sokołowskiego i Dulkysa wygrywali 20:4. W drugiej części kwarty koszykarze Asseco Gdyni zaczęli grać lepiej i powoli zaczęli odrabiać straty. Po 10 minutach gry Anwil Włocławek prowadził 22:13. Najlepszym zawodnikiem po pierwszej kwarcie był Michał Sokołowski (7pkt., 3zb., 3as.)
Druga kwarta rozpoczęła się po myśli Anwilu. Dwa punkty szybko zdobył Dulkys, trzy dorzucił Wikliński i włocławianie prowadzili 28:15. Po udanych akcjach w szeregi obu drużyn wkradł się chaos. Koszykarze seryjnie nie trafiali do kosza, grając na bardzo słabej skuteczności. Przez prawie pięć minut, tylko Clanton zdobył dwa punkty z gry. Przy stanie 32:17, celny rzut zza linii 6,75cm oddał Sokołowski i prowadzenie "Rottweilerów" wzrosło do 18 punktów. Do końca drugiej kwarty włocławianie kontrolowali przebieg gry i nie pozwalali Asseco zmniejszyć przewagi. Po 20min gry Anwil Włocławek prowadził 41:25.
Trzecią kwartę otworzyli celną trójką goście, a pod koszem techniczny faul złapał Michał Sokołowski. Asseco wykorzystało jeden wolny i popełniło stratę po wznowieniu gry. Dulkys niecelnie za 3punkty, zebrał Mijatovic i był falowany przy dobitce – wykorzystał jeden rzut. Po dwa punkty trafili Szczotka i Kostrzewski. Kostrzewski faulowany przy indywidualnym wejściu rzucił dwa wolne. W odpowiedzi Seweryn trafił czystą trójkę. Po niecelnym rzucie Mijatović’a w kontrze niesportowo faulował Dulkys, ale goście zdobyli tylko jeden punkt z tej akcji. Dla Anwilu dwupunktowe akcje wykańczali niezawodny Hajrić i Dulkys. W Asseco szalał Szczotka, wykorzystując każdą dogodną sytuację do zdobycia punktów. Rozpędzony Sokołowski trafił po indywidualnej akcji z paskudnym, niesportowym faulem. Wolnego niestety spudłował. Dulkys rzucił za trzy punkty, szybko oddał Szymański spod kosza. Kwartę zakończył Walton skuteczną akcją 2+1.
Pierwsze punkty w ostatniej części spotkania zdobył z rzutów wolnych Keith Clanton. Dla gdynian punktowali Kowalczyk i Kovacević. Przewaga Anwilu zaczęła topnieć. Włocławianie zbytnio się rozluźnili, w ich szeregi wkradła się nerwowość, a rywale zaczęli to wykorzystywać. Po celnym rzucie za trzy punkty Seweryna goście tracili już tylko 7 punktów na 6 minut przed końcem spotkania. Hajric zebrał w ataku ale niecelnie dobijał Dulkys. Po „trójce” Dmitriewa, Kostrzewski rzucił dwa wolne. Seweryn trafił za 2, a po faulu Kostrzewskiego na Szczotce, który się nie pomylił z wolnych było 68:66. Na szczęście z półdystansu trafił Hajrić, ale szybko oddał Walton. Pewne zwycięstwo zaczęło się włocławianom wyślizgiwać z rąk, jednak po rzucie za trzy Mijatovića i niecelnej próbie Waltona uspokoili grę. Cudowną asystą popisał się Hajrić - podał do wbiegającego na kosz Michała Sokołowskiego, który ustalił wynik na 75:68 dla Anwilu.
Po meczu powiedzieli:
Anwil Włocławek - Asseco Gdynia 75:68 (22:13, 19:12, 15:19, 19:24)Anwil: Dulkys 19, Sokołowski 12 ,Kostrzewski 11, Hajrić 11, Mijatović 10, Witliński 6, Clanton 4
Asseco: Szczotka 19, Seweryn 12, Dmitriew 11, Kowalczyk 8, Walton 7, Szymański 4, Zekavicić 4, Kovacević 2, Matczak 2
Zwycięstwo zawdzięczmy grze zespołowej. Każdy włożył serce w ten mecz i dlatego tę szalę zwycięstwa udało się przechylić na naszą stronę powiedział Deividas Dulkys, który zdobył dla Anwilu 19 punktów. Rzucający obrońca, który w tym meczu przejął na siebie obowiązek rozgrywającego stwierdził także, że wszyscy zawodnicy walczyli także o odzyskanie właściwego rytmu, który został zagubiony podczas dwóch ostatnich spotkań.
Trener Anwilu także cieszył się z wygranego spotkania, ale również z tego, że mecz nie zakończył się kolejną kontuzją zawodnika. Chwalił zespół, że pokazał charakter w walce z ambitnie grającym przeciwnikiem, który w końcówce meczu miał szansę na wygraną.
David Dedek, trener Asseco Gdynia, komentując przebieg spotkania, powiedział, że jego zawodnicy "za miękko rozpoczęli grę, z czego skorzystał przeciwnik".