Od samego początku spotkania włocławianie dominowali na parkiecie. Szybko przejęli inicjatywę i zaczęli dyktować swoje warunki gry. Już po czterech minutach na tablicy wyników było 11:4 dla Anwilu, który nie zamierzał zwalniać. Skuteczne akcje wykańczane na nieprawdopodobnej wręcz skuteczności przniosły jedenastopunktowe prowadzenie po pierwszej kwarcie. „Rottweilery” nie chybiły ani razu w tej części gry notując 100% skuteczność z gry.
Druga kwarta to kontynuacja mądrej i skutecznej gry Anwilu. Kompletnie rozbici goście bezradnie próbowali gonić wynik, ale przy świetnej dyspozycji gospodarzy mogli jedynie przyglądać się coraz bardziej rozpędzonym włocławianom. Przewaga rosła z minuty na minutę i na trzy i pół minuty przed przerwą wynosiła 23 punkty (45:23). Anwil nagle stanął i stracił sześć punktów z rzędu nie trafiając nic. Trener Bogicević po raz pierwszy wziął przerwę na żądanie. Po dwóch kwartach było 47:31 dla naszych.
Po pierwszej połowie włocławianie grali na bardzo wysokiej skuteczności 66 procent z gry, w szczególności rzutów za dwa – na 22 próby Anwilu do kosza wpadło aż 18. Zanotowali również 7 przechwytów i 13 zbiórek. Najwięcej rzucali: Kostrzewski 11, Mijatović 8, Sokołowski i Dulkys po 7, Hajrić 6.
Trzecią kwartę pięknym wsadem rozpoczął Doaks, jednak to włocławianie wciąż rządzili na parkiecie. Trzy razy zza linii 6.75 trafił Devidas Dulkys, dorzucając trzy punkty z akcji 2+1. Po jego ostatniej „trójce” Anwil osiągnął najwyższe prowadzenie (62:38) i mecz wydawał się być rozstrzygnięty. Twardo pod koszami rozpychał się solidny jak zawsze Hajrić, a Katnić w końcu zaczął robić to, co do niego należy - w całym spotkaniu zaliczył osiem asyst i popełnił zaledwie dwie straty. W końcówce włocławianie znowu się zatrzymali, a goście skrzętnie to wykorzystali zmniejszając stratę do 18 oczek (64:46).
Ostatnia część tego meczu to istna wojna nerwów. Coraz skuteczniejsi goście sukcesywnie zmniejszali stratę wykorzystując rozluźnienie w szeregach Anwilu. Pod koszami szaleli Doaks z Fitzgeraldem, którzy oprócz skutecznie wykańczanych akcji wymuszali faule na wysokich Anwilu. Przewaga topniała z minuty na minutę, by na cztery minuty przed końcową syreną osiągnąć 10 punktów (69:59). Goście uwierzyli jeszcze na chwilę w możliwość całkowitego odrobienia strat, jednak „Rottweilery” szybko pozbawiły przyjezdnych złudzeń. Świetną asystą Katnić poczęstował Hajrić'a, a Mijatović popisał się czyściutką "trójką". Słabo spisał się natomiast Kostrzewski, który trzy razy z rzędu będąc praktycznie sam na sam z koszem trzy razy spudłował. Na szczęście to już nie miało większego znaczenia dla przebiegu meczu i ostatecznie Anwil pokonał Stabill 81:69.
Anwil Włocławek - Stabill Jezioro Tarnobrzeg 81:69 (26:15, 21:16, 17:15, 17:23)Anwil: Dulkys 19, Hajrić 14, Mijatoić 13 (6zb), Kostrzewski 11, Sokołowski 9, Clanton 9 (6zb), Katnić 6 (8 as)
Stabill: Nowakowski 14, Fitzgerald 13, Doaks 12, Alleen 11, Łukasiak 9, Krajniewski7, Patoka 2, Rajewicz 1
O ocenę spotkania i wskazanie wyróżniającego się zawodnika zapytaliśmy zastępcę prezydenta miasta Jacka Kuźniewicza.
Podczas konferencji prasowej mecz oceniali trenerzy obu drużyn: Arkadiusz Papka i Milija Bogicević.
7. kolejka:Asseco Gdynia - Rosa Radom 84:78
AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gdański 97:72
Anwil Włocławek - Stabill Jezioro Tarnobrzeg 81:69
PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 85:81
Trefl Sopot - Kotwica Kołobrzeg 102:80
WKS Śląsk Wrocław - Stelmet Zielona Góra 74:82
Tabela:1. Stelmet Zielona Góra 13 7
2. Energa Czarni Słupsk 12 7
3. PGE Turów Zgorzelec 11 6
4. Trefl Sopot 11 6
5. Anwil Włocławek 11 7
6. Rosa Radom 11 7
7. Asseco Gdynia 10 7
8. Śląsk Wrocław 10 7
9. AZS Koszalin 9 7
10. Kotwica Kołobrzeg 9 7
11. Stabill Jezioro Tarnobrzeg 8 7
12. Polpharma Starogard Gdańśki 8 7