Wynik otworzył celnym rzutem za dwa punkty były kapitan Anwilu Seid Hajrić. Tomaszek odpowiedział tym samym i tak mniej więcej wyglądała cała pierwsza kwarta. Przeciwnicy zadawali sobie cios za ciosem, żadnej z drużyn nie udało się wypracować znaczącej przewagi, a wynik wciąż oscylował wokół remisu. Rosa co prawda w końcówce tej części gry prowadziła chwilowo różnicą pięciu punktów (19:14), ale nasi cały czas trzymali wynik i nie pozwolili gościom zbytnio rozwinąć skrzydeł. Szybkie akcje Stelmacha i Łączyńskiego pozwoliły zniwelować stratę do jednego "oczka", a Kurt Looby walczył na obu tablicach raz za razem zgarniając ważne piłki. Na 14 sekund przed końcem Zajcew rzucił spod kosza dając swoim trzypunktową przewagę. Do remisu próbował jeszcze równo z syreną doprowadzić Piotrek Stelmach, jednak po jego rzucie piłka nie znalazła drogi do kosza (18:21).
Druga odsłona meczu rozpoczęła się stratą "Rottweilerów". Harris trafił za trzy i rywale ponownie odskoczyli, lecz tylko na moment. Diduszko trafił z faulem i wykorzystał dodatkowy rzut wolny, Łączyński dołożył 2 punkty, a po faulu Sokołowskiego Oguchi osobistymi doprowadził do remisu. Walka toczyła się kosz za kosz do momentu faulu na Sokołowskim. Były gracz Anwilu najpierw trafił osobiste, by po chwili wykorzystać błąd gospodarzy i szybkim rzutem spod kosza wyprowadzić swoją ekipę na pięciopunktowe prowadzenie (33:28). Mimo błyskawicznej odpowiedzi Oguchiego zza linii 6,75m to Rosa przejęła inicjatywę. I to na całej szerokości parkietu. Po skutecznych akcjach Sokołowskiego, Zajcewa i Jeszki goście szybko powiększyli przewagę do dwunastu "oczek". Z włocławian uszło powietrze, w ich szeregach pojawił się chaos, a skuteczność spadła niemal do zera. W fatalnym stylu przegrali tę kwartę różnicą dziesięciu punktów i wiadomo już było, że o zwycięstwo będzie trzeba ciężko powalczyć (35:48).
Po przerwie goście z Radomia nadal nadawali ton grze. Rozbici włocławianie seryjnie popełniali straty, co skrzętnie wykorzystywała Rosa. Po "trójce" Harrisa mieli już 15 punktów przewagi i wcale nie mieli ochoty zwalniać tempa. "Rottweilery" próbowały przełamać złą passę rzutami z dystansu, jednak ani Skibniewski, ani Stelmach nie mogli trafić "trójki". W połowie kwarty David Jelinek postanowił obudzić swoich kolegów. Najpierw zdobył 3 punkty po indywidualnej akcji i faulu Zajcewa, a kilkanaście sekund później zebrał w obronie i po rajdzie przez całe boisko wbił się pod kosz zdobywając kolejne dwa. Spod kosza trafił Stelmach, jednak to była zdecydowanie kwarta reprezentanta Czech. Dawid zdobył kolejnych sześć punktów z rzędu wlewając nadzieję w serca wrzeszczących ile sił kibiców. Strata Anwilu zmalała do ośmiu punktów. Wynik po trzech ćwiartkach ustalił Szymkiewicz, który wykorzystał jeden rzut wolny po faulu Diduszki (54:63).
Ostatnia kwarta przywitała koszykarzy ogłuszającym dopingiem. Chyba nie było osoby na trybunach Hali Mistrzów, która siedziała w miejscu. Oguchi indywidualnie wjechał pod kosz zdobywając dwa punkty. Tym samym odpowiedział Harris i przez kolejne minuty trwała wymiana ciosów. Po pięciu minutach gry włocławianie wzięli się do roboty, a sygnał do ataku dał Looby, który wykorzystał cudowną asystę Skibniewskiego i pięknym alley-opem rozpoczął rajd Anwilu po zwycięstwo (60:68). Nerwy udzieliły się także sędziom, którzy musieli się posiłkować zapisem video przy faulu na Oguchim - ten jednak trafił zaledwie raz na trzy próby. Po kontrze gości i punktach Sokołowskiego Robert Skibniewski odczarował kosz rywali szybką "trójką". Oguchi poprawił za trzy punkty i nasi doszli rywala (68:70). Włocławianie w końcu złapali wiatr w żagle. Dwie i pół minuty przed końcem, regulaminowego czasu gry do remisu doprowadził celnym rzutem za 3 Fiodor Dmitriew. W odwecie spod kosza trafił Hajrić. Po faulach na Skibniewskim i Jelinku Anwil wyszedł na prowadzenie (76:74). Oguchi faulował w obronie Zajcewa, a ten pewnie trafił oba wolne. Remis. Trener Milicić wziął czas. Po wznowieniu za trzy próbował trafić Jelinek, ale zebrał Thomas, który był faulowany. Goście zaczęli z boku, lecz Oguchi zabrał im piłkę i popędził na kosz przeciwnika zdobywając wsadem dwa punkty na 11 sekund przed końcem meczu (78:76). Niestety w ostatniej akcji obrona Anwilu zaspała i tuż przed końcową syreną Jeszke doprowadził do dogrywki (78:78).
Dogrywkę otworzył celną "trójką" Dawid Jelinek. W odpowiedzi punkty zdobył Zajcew. Faulowany został Oguchi, który dwukrotnie trafił z linii rzutów wolnych. Zza linii 6,75m kolejno trafiali Oguchi i Jelinek dzięki czemu prowadzenie Anwilu wzrosło do pięciu punktów. (89:84). Celnym rzutem za trzy zrewanżował się Jeszke i nasi prowadzili dwoma. Wchodzącego pod kosz Harrisa faulował Oguchi. Harris wykorzystał dwa wolne i ponownie był remis. Do końca spotkania pozostały 24 sekundy, a przy piłce byli koszykarze Anwilu Włocławek. Jelinek długo stał w miejscu i kozłował piłkę. Dwie sekundy przed końcem akcji rzucił celnie za trzy punkty dając zwycięstwo "Rottweilerom".
Anwil Włocławek - Rosa Radom 92:89 (18:21, 17:27, 19:15, 24:15, 14:11)
Anwil: Jelinek 31, Oguchi 25, Diduszko 8, Stelmach 7, Skibniewski 6, Dmitriew 4, Łączyński 4, Looby 4, Tomaszek 2, Kukiełka 1
Rosa: Harris 19, Jeszke 15, Sokołowski 15, Hajrić 13, Zajcew 12, Thomas 8, Szymkiewicz 7
Podczas pomeczowej konferencji Wojciech Kamiński nie krył rozczarowania z wyniku spotkania.
To drugi mecz, gdzie prowadzimy przez większość czasu, a w końcówce tracimy punkty. Mogliśmy w obu spotkaniach wygrać. Dzisiaj w trzeciej kwarcie robiliśmy proste błędy. Gratuluję Anwilowi, a przed nami długi, ciężki sezon i mam nadzieję, że taka historia już się nie powtórzy - mówił trener Rosy.
Daleki od optymizmu był także trener Anwilu, który co prawda cieszył się z wygranej, ale z przebiegu spotkania nie był zadowolony.
Trzeba przyznać, że to było trochę szczęśliwe zwycięstwo nad mocnym przeciwnikiem. Musimy zobaczyć, z czego wynikały problemy w pierwszej połowie, przede wszystkim dlaczego stanęliśmy z naszą obroną, a potem z atakiem. Rosa dziś była lepsza od nas. Przed nami dużo pracy i będziemy wiele robić, żeby na następnych meczach to lepiej wyglądało niż dzisiaj - powiedział Igor Milicić.