Trener Mihevc nie mógł skorzystać z usług podstawowych graczy - McCenzie Moore ma drobną kontuzję stopy, Bussey natomiast pachwiny. Do
zespołu nie dołączył jeszcze Garlon Green czekający na komplet dokumentów
pozwalających na przyjazd. Mimo braków w składzie, Rottweilery zagrały świetne zawody i wyszły z tego starcia zwycięsko.
Początek pierwszego spotkania turniejowego Kasztelan Basket Cup należał do włocławian, szczególnie do Krzysztofa Sulimy, który bardzo dobrze wszedł w mecz i pokazał kolegom jak zdobywać punkty. Goście ze Szczecina nie złożyli broni, dogonili swoich rywali i mecz stał się bardzo wyrównany. Zawodnicy Kinga pod koniec pierwszej kwarty - dokładnie na minutę przed jej końcem - prowadzili 14:12. Ostatnie 60 sekund należało jednak do Rottweilerów i po celnej trójce równo z końcową syreną Booker ustalił wynik na 18:15. W drugiej kwarcie walka toczyła się kosz za kosz. Jednak po pewnym czasie to goście prowadzili kilkoma punktami, a Anwil musiał gonić. Pogoń była na tyle skuteczna, że wynik po zakończeniu połowy znów był remisowy 37:37. Trener włocławian korzystał z całego dostępnego arsenału, który uszykował na ten turniej. Mimo tego to goście wciąż uciekali, a Rottweilery próbowały wyrównać.
Podobnie wyglądała sytuacja w trzeciej odsłonie. W połowie tej części gry Wilki Morskie prowadziły czterema oczkami 50:46. Szybka akcja Bookera i trójka Zamojskiego znów dały remis. Od tego momentu gra wyglądała już zupełnie inaczej. Booker trafił wolne, a chwilę później odpalił dwie trójki. Wynik na dwie minuty do końca 3 kwarty był korzystny tym razem dla Anwilu 59:53. Po przerwie dla trenera gości Rottweilery nie zwolniły, szczególnie Booker po świetnych obronach kolegów zdobył kolejne cztety oczka, następnie trafił rzuty wolne i na 30 sekund przed końcem było już 65:56. Ostatnia akcja kwarty to kolejna tego dnia trójka Davis’a, która dała wynik 65:59 dla Anwilu.
Decydujące starcie pokazało, że może to i zwykły turniej ale wygrana to wygrana. Walka z obu stron zaostrzyła się, dało to dużo lepsze widowisko ale i o punkty było trochę trudniej. W tej odsłonie włocławianie wyglądali dużo lepiej niż Wilki Morskie. Trójki trafiali Lichodiej, Mielczarek i Andrzej Pluta, a pod tablicami, szczególnie w obronie, świetnie pokazał się Adrian Bogucki. W ciągu kilku minut przewaga Anwilu urosła do 13 oczek (76:63). Od tego momentu Rotweilery złapały wiatr w żagle, coraz lepsza, szczelna obrona i skuteczny atak pozwoliły na sukcesywne powiększanie przewagi. Szybkie trójki Booker’a, Mielczarka i Pluty pozwoliły odskoczyć na 13
oczek. Zespół z Włocławka nie zwalniał i po rewelacyjnej ostatniej kwarcie (25:6) spotkanie zakończyło się wysoką wygraną Rottweilerów 90:65.
Krzysztof Sulima (14pkt) pokazywał kolegom jak trafiać do włocławskiego kosza. Szybko podpatrzył go Booker, który wyrósł na bohatera meczu, zdobywając 30pkt w tym trzy razy trafiając z dystansu. Dobrze w obronie i ataku pokazał się Przemysław Zamojski (11pkt, 3 trójki). Po 8 oczek zdobyli Andrzej Pluta JR, Walerij Lichodiej i Ivica Radic. W szeregach gości najlepiej wypadł Jakub Schenk (22 pkt) wspomagany przez Davisa (14pkt), Kikowskiego (11pkt) i Melvina (9pkt).
Anwil Włocławek - King Szczecin 90:65 (18:15, 19:22, 28:22, 25:6)
Anwil: Booker 30(3), Sulima 14(1), Zamojski 11(3), Lichodiej 8(2) Andrzej Pluta jr 8(2), Radić 8, Mielczarek 6(1) Michał Pluta 3(1), Bogucki 2
King: Schenk 22(4), Davis 14(2),Kikowski 11(2), Melvin 9(2), Bartosz 7, Kobel 1, Zębski 1
Cezary Martynowski