Anwil zawodzi w ULEB Cup
Kolejny rok z rzędu koszykarze Anwilu Włocławek zawodzą w europejskich pucharach. Po I rundzie rozgrywek ULEB Cup podopieczni Alesa Pipana zajmują 4. pozycję w pięciozespołowej grupie. Można odnieść wrażenie, że zespół - podobnie jak za czasów Andreja Urlepa - traktuje te rozgrywki jak „piąte koło u wozu”.
Włocławianie jak dotychczas wygrali tylko jeden mecz z niemieckim zespołem Deutsche Bank Skylinders (67:65), natomiast doznali czterech porażek z hiszpańską Pamesą Walencja (58:78), rosyjskim Chimki Moskwa (99:102), francuskim Sluc Nancy (66:92) i ukraińskim Azovmashem Mariupol (66:70). Warty podkreślenia jest niechlubny wynik spotkań u siebie, bowiem Anwil przegrał wszystkie mecze w Hali Mistrzów!
Mimo tych niepowodzeń włocławscy koszykarze nadal liczą na awans, choć ich szansę są już niewielkie. - Aby awansować dalej musimy wygrywać jak najwięcej spotkań. Oczywiście, że najważniejsze są zwycięstwa na własnym parkiecie, ponieważ mamy ze sobą własną publiczność i u siebie teoretycznie powinno grać się łatwiej. Dopiero później można myśleć o wyjazdowych zwycięstwach. Nie jest jednak tak, że kalkulujemy, zawsze chcemy wygrywać – mówi środowy Anwilu Alex Dunn. Żadnym usprawiedliwieniem takiej słabej postawy zespołu nie może być fakt, że od kilkunastu dni z kontuzją stopy zmaga się Zbigniew Białek i nie jest on brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Jak dotychczas strasznie rozczarowuje także „wynalazek” trenera Pipana – Żeljko Zagorac, który oprócz tego, że spędza na parkiecie bardzo dużo czasu niczym innym w statystykach się nie zapisuje. Na wyróżnienie zasługuje natomiast Gerrod Henderson, który w każdym meczu średnio zdobywa ok. 12 pkt. Przebudził się Patrik Okafor, który w spotkaniu z Chimkami Moskwa był jednym z najlepszych na boisku, zdobył 18 pkt. Do gry „pali” się także Alan Daniels, jednak on podobnie jak Zagorac także zawodzi. - W Anwilu mam inne zadania niż w Livorno, gdzie ostatnio grałem. Tutaj dużo więcej uwagi muszę poświęcać obronie. Jestem tylko elementem drużyny i muszę wykonywać zadania, które powierza mi trener. Nie zawsze muszę zdobywać punkty, choć przyznam, że gdybym dostawał więcej szans na grę, to mógłbym więcej dorzucać do wyników Anwilu – mówi amerykański skrzydłowy.
Nam pozostaje mieć nadzieję, iż „Rottweilery” przebudzą się przed rundą rewanżową i zaczną wygrywać mecze we własnej hali, a także powalczą o korzystne wyniki na wyjazdach. Tylko komplet zwycięstw w Hali Mistrzów, i jedno na wyjeździe pozwolą włocławianom myśleć o awansie do kolejnej rundy, choć i to może nie wystarczyć.
1. Chimki 5 10 +29
2. Pamesa Walencja 5 9 +62
3. Nancy 5 8 +36
4. Azovmash Mariupol 5 7 -35
5. Anwil Włocławek 5 6 -51
6. Skyliners 5 5 -41
Natomiast w sobote o godz. 18:00 w Hali Mistrzów Anwil zagra kolejny mecz w rozgrywkach DBE. Tym razem do Włocławka przyjeżdża Atlas Stal Ostrów Wielkopolski. Zapewne po kompromitującej porażce z AZS-em Koszalin (65:95!) Włocławianie zrobią wszystko, aby pokonać „Stalówke” i odzyskać - nieco utracone po meczu w Koszalinie - zaufanie kibiców. Warto dodać, iż w zespole z Ostrowa grają doskonale znani z występów w Anwilu – Gintaras Kadziulis i Marcin Sroka.
(Damian Sidwa)
Źródło: "Puls Regionu"