Zbonikowski vs. Kuźniewicz
Od jakiegoś czasu na włocławskiej scenie politycznej zrobiło się bardzo gorąco, głównie za sprawą "Pisma Włocławskiego". W darmowym miesięczniku Prawo i Sprawiedliwość prezentuje swój punkt widzenia tego co dzieje się w naszym mieście. Z ukazania się na włocławskim rynku "Pisma Włocławskiego" na pewno szczęśliwi nie są rządzący. To oni, bardzo często są głównymi bohaterami miesięcznika, w którym mogą przeczytać o swoich "dokonaniach".
W ostatnim "Piśmie Włocławskim" pojawił się artykuł opisujący zastępcę prezydenta Jacka Kuźniewicza pn. "Jeszcze prezydent, czy też marionetka?". W treści artykułu redakcja zarzuca prezydentowi powiązania z firmą Budizol i czerpanie z tego tytułu korzyści.
Treść artykułu "Jeszcze prezydent, czy też marionetka?" z Pisma Włocławskiego:
Galerie handlowe to handel XXI wieku – wspaniałe miejsce na robienie zakupów, spożycie posiłku albo zabawę. Dla właściciela zaś jest to maszynka do robienia pieniędzy. Pieniędzy z kieszeni klientów kosztem pozostałych kupców. Właśnie dlatego we wszystkich innych, dobrze zarządzanych miastach podczas powstawania galerii wymusza się, aby inwestor zrobił coś w zamian: wybudował drogę, przebudował skrzyżowanie lub zagospodarował park czy skwer. We Włocławku oczywiście jest inaczej.
Kierownik budowy
Już niebawem czeka nas otwarcie Wzorcowni, nowego centrum rozrywkowo-handlowego, dzieła prywatnych przedsiębiorców – państwa Stanisławskich, właścicieli firmy Budizol. Kiedy jednak obserwuje się proces powstawania tej inwestycji, trudno nie odnieść wrażenia, że władze miasta różnymi sposobami próbują stworzyć złudzenie, że to ich inwestycja. Kiedy przed rokiem postawiono na placu Wolności plansze prezentujące przyszłe inwestycje – większość miejsca zajęły prywatne działania Budizolu. Kiedy brakowało miejskich inwestycji, prezydent wypowiadał się na konferencjach o… Wzorcowni. Przez pierwsze dwa lata prezydentury, co kilka tygodni reklamował ją niczym kierownik budowy. Wtórował mu zastępca Jacek Kuźniewicz.
Naganiacz klientów
Przychylność prezydenta i reklama to jeszcze za mało. Trzeba było pomyśleć o sukcesie biznesowym nowej galerii, która otwierana jest w centrum miasta, a tu przecież już kwitnie handel i usługi, a więc jest konkurencja. Na szczęście rządzi prezydent Pałucki, który darzy ponadprzeciętną sympatią inwestycję państwa Stanisławskich i rozwiązanie się znalazło. Postanowiono „zaorać” plac Wolności, wyłączyć z niego ruch i zlikwidować parkingi. Efekt jest oczywisty – uniemożliwi to dojazd klientów do sklepów przy placu Wolności i ulicy 3 Maja. Jedyny parking w centrum będzie… pod galerią Wzorcownia. Wiadomo, że jak ktoś zostawi tam samochód, nie będzie szukał sklepów w promieniu kilometra, ale wjedzie na piętro i zrobi zakupy. Tak więc nasz prezydent, niczym naganiacz klientów, aktywnie uczestniczy w wojnie ekonomicznej między handlowcami, którą chce jeszcze opłacić 20 milionami zł miejskich pieniędzy, bo tyle ma kosztować niepotrzebny remont placu Wolności. Kiedy kupcy zaczęli protestować – prezydent podsumował, że to protesty polityczne. Nie zareagował także, gdy kupcy zamówili ekspertyzę wybitnego specjalisty, prof. Szczuraszka w sprawie planowanych zmian, wykazującą, że są one niepotrzebne i nieekonomiczne. Wbrew mieszkańcom i Radzie Miasta forsuje się, niezależnie od ogromnych kosztów, budowę przejścia podziemnego na placu Wolności, oczywiście od strony Wzorcowni. Na same poprawki w planie przebudowy, by dorzucić wspomniane przejście, miasto wydało 100 tysięcy złotych plus podatek VAT. Pisaliśmy już wielokrotnie, że na plany prezydent wydaje ogromne pieniądze, choć nie ma jeszcze zgody Rady Miasta na ten element rewitalizacji!
Te wszystkie sprawy rzuciły cień podejrzenia, że władze nie reprezentują interesów mieszkańców, tylko jednego prywatnego przedsiębiorcy. Przymilają się do biznesmena, by pozwolił im pokazywać się przy jego inwestycji i zbić na tym polityczny kapitał (choć może nie tylko?). Jednak okazało się, że to dopiero początek umizgów.
Zwolnienia z opłat, przyłącza na koszt miasta
szybko wyszło na jaw, że prywatny inwestor może liczyć na kolejne prezenty. Jak w powieści Orwella, we Włocławku „wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi”. Kiedy kierowcy stali w ogromnych korkach, w wyniku prac na ulicy Kilińskiego, nikt nie podejrzewał, że miasto zamiast o kieszeń obywateli, dba o interes prywatny. Zwyczajowo Miejski Zarząd Dróg pobiera solidne opłaty za zajęcie pasa drogowego, a uzyskane pieniądze może wykorzystać na ważne remonty dróg. Jednak nie w przypadku Wzorcowni. Tym razem miasto udostępniło zajęcie pasa drogowego na długie miesiące zupełnie za darmo! I zamiast zyskać – straciło prawie 0,5 mln zł.
Każdy, kto prowadził choćby najmniejszą inwestycję na przykład budowę domu, wie, ile trudów i kosztów trzeba, by podłączyć wodę, kanalizację i centralne ogrzewanie. Również galeria Wzorcownia, by „zbijać kokosy” na handlu musi zapewnić sobie te przyłącza. Okazuje się, że w przeciwieństwie do zwykłych mieszkańców Włocławka, inwestor Wzorcowni może liczyć na specjalne traktowanie. Żeby podłączyć galerię do miejskich instalacji, inwestor musiał rozkopać ulicę Kilińskiego. To dlatego włocławianie przez wiele miesięcy jeździli w uciążliwych korkach, tracąc czas i paliwo. Pan Pałucki z dumą informuje, że zawarł porozumienie z inwestorem Wzorcowni, który łaskawie zgodził się naprawić drogę, którą wcześniej rozkopał. Panie Prezydencie, a kto miał to zrobić?! Chciał pan jeszcze za to zapłacić? Najgorsze jest to, że Pan Prezydent za utrudnienia w ruchu dla włocławian zwolnił inwestora Wzorcowni z opłaty za zajęcie pasa drogowego w wysokości prawie 0,5 mln zł!! Jest to pół miliona złotych mniej do kasy miejskiej i ewidentne działanie na szkodę miasta. Jednocześnie jest to pół miliona zysku dla Wzorcowni. Ale to nie wszystko. Miejska spółka MPEC postanowiła kolejny raz w tym roku podnieść znacząco ceny ciepła dla mieszkańców, ale jednocześnie Wzorcowni zafundowała przyłącza za darmo! Także za darmo ma być podłączona nowa kamienica Budizolu na rogu ulic Królewieckiej i Miedzianej. Zaplanowano na ten cel aż 370 tys. zł! Dzięki polityce pana Pałuckiego wszyscy więc dołożymy się do tego, by jedna z najbogatszych rodzin we Włocławku – państwo Stanisławscy – zarabiali krocie. Do tego będzie trzeba dodać utrzymanie zrujnowanych kupców z placu Wolności i ulicy 3 Maja. W całej tej historii aż razi w oczy ogromna rozrzutność prezydenta Pałuckiego w stosunku do miejskich, publicznych pieniędzy i niezwykła troska o zyski prywatnej inwestycji. Rodzi się uzasadnione pytanie: czy Andrzej Pałucki jest jeszcze prezydentem włocławian, czy marionetką jednego prywatnego przedsiębiorcy?
Wpadka z domem
Jakby tego jeszcze było mało, miasto obiegła plotka, która szybko okazała się prawdą. Reprezentujący budżet miasta wiceprezydent Jacek Kuźniewicz kupił sobie nowy dom… od Budizolu, z którym robi interesy w imieniu miasta. Nota bene mieszkanie, w którym dotychczas zamieszkiwał też pochodziło od Budizolu. Mało tego, dom, który podobno zakupił od firmy pana Stanisławskiego był domem wzorcowym, wybudowanym na cele reklamowe, a więc zapewne wliczony w koszty firmy. Ciekawe więc, jaką kwotę zażądano od wiceprezydenta miasta, które tak mocno i hojnie wspiera Wzorcownię?! Obecna ekipa rządząca miastem zachowuje się nieprzyzwoicie i bezczelnie. Szasta naszymi pieniędzmi. Tworzy sytuację niejasności, podejrzenia i rzutuje na wizerunek miasta. Prezydenci powinni być jak przysłowiowa żona Cezara – poza wszelkim podejrzeniem. Widocznie jednak sprawowanego urzędu nie traktują jako misji dla Włocławka i włocławian.
Jacek Kuźniewicz, który został opisany w "Piśmie Włocławskim" postanowił napisać ironiczny list do redakcji pisma, w którym m.in. dziękuje za promocję swojej osoby.
Poniżej prezentujemy list Jacka Kuźniewicza, zastępcy Prezydenta Włocławka ds. rozwoju i inwestycji do Łukasza Zbonikowskiego, redaktora naczelnego "Pisma Włocławskiego":
Szanowny Panie Redaktorze Naczelny, Pragnę wyrazić Panu gorące podziękowanie za promocję mojej osoby w „wybitnym” periodyku jakiego jest Pan Redaktorem Naczelnym. Być bohaterem bodaj 5 z 5 wydań tego „czasopisma” jest dla mnie najlepszą, wręcz wymarzoną promocją. Dziękuje za wielokrotne wymienianie mojego nazwiska oraz publikację (fakt od czasu do czasu) moich zdjęć (jeśli brakuje ich redakcji to mogę Panu udostępnić ich szeroką kolekcję z wakacji), przyczynia się do popularyzacji mojej osoby wśród Włocławian, którzy zapewne w znakomitej większości są za zmianą wizerunku miasta z zapadłego powiatowego grajdołu jakim był za rządów Pańskiego prezydenta na nowoczesny ośrodek miejski do jakiego dąży obecna władza.
Inspiracją do napisania tego listu do Pańskiej redakcji jest artykuł zamieszczony w ostatnim numerze z datą wrzesień 2009 pt. „Jeszcze prezydent czy już marionetka”, podpisanego skrótem „red.” Wyjątkowo zainteresowały mnie wątki umieszczone pod śródtytułem „Wpadka z domem”, w którym „red” porusza fakt zakupu przeze mnie domu od firmy Budizol.
Chciałbym jednocześnie wyrazić głębokie uznanie „dla wybitnego talentu” dziennikarskiego autora
bądź autorów tego tekstu, to przykład dziennikarskiego „polotu” rodem z minionej epoki (coś blisko Bieruta, ale chyba już go prześcignęliście). Gratuluję Panu „wybitnych” talentów dziennikarskich w redakcji, którą Pan kieruje.
Pragnę Pana i Pańskie koleżanki i kolegów redakcyjnych poinformować, iż:
1. bieliznę dla siebie i mojej żony kupowałem do tej pory w Galerii Milenium będącej
własnością Państwa Stanisławskich;
2. buty, koszule oraz skarpetki również jak w punkcie pierwszym;
3. zabawki dla mej córki Oliwii nabywałem także w sklepie umiejscowionym w Galerii
Milenium będącej własnością Państwa Stanisławskich;
4. perfumy dla teściowej, matki i żony również nabywałem w Galerii będącej własnością Państwa Stanisławskich;
5. recepty realizowałem w aptece zlokalizowanej w Galerii Milenium będącej własnością Państwa Stanisławskich;
6. czasami wybieram się do restauracji MC Donalds stojącej na gruncie będącym własnością Państwa Stanisławskich;
7. czasami chodzę do Multikina wybudowanego przez Budizol;
8. czasami dokonuję zakupów w Kauflandzie, który wybudował Budizol;
9. czasami udaje mi się przejechać samochodem ulicą Bauera, którą wybudował Budizol;
10. czasami spaceruję po chodnikach wybrukowanych kostką brukową wyprodukowaną przez Budizol;
11. zapewne będę robił także zakupy w CH „Wzorcownia”.
Powyższe świadczy niewątpliwie o ogromnych interesach jakie prowadzę z Państwem Stanisławskimi, czyli jest to dowód na istnienie układu interesów, który „red” ujawnił w swym
„wybitnym” tekście.
Ujawniam także, iż decyzję o zakupie mieszkania podjąłem jakieś 20 lat temu, kiedy zdecydowałem,
że nie mam ochoty mieszkać z rodzicami, a że będzie to mieszkanie, a potem dom z firmy Budizol
zdecydowałem w chwili poznania Pana Stanisławskiego tj. w 1994 roku. Wówczas, w tymże roku zawarliśmy porozumienie, na mocy którego ja zobowiązałem się go wspierać od 2007 roku kiedy to planowałem zostać wiceprezydentem, a on zobowiązał się sprzedać mi dom jak będzie budował
osiedle w Michelinie. Zatem informuję Pana, że wszystko to skrzętnie już zaplanowaliśmy w 1994
roku, czyli 15 lat temu.
Ponadto pragnę poinformować o swoich „rozległych” interesach z koncernem motoryzacyjnym SEAT, ponieważ już dwukrotnie jeździłem samochodem tej marki, a salon firmowy, ku wielkiej mej radości budowany jest od 2008 roku we Włocławku, co świadczy o powiązaniu z moją osobą, bo znacznie spadną koszty obsługi serwisowej, bowiem nie będę już musiał jeździć do serwisu w Toruniu. Zasilam go paliwem zwyczajowo na stacjach Maresu, co też jest dowodem układu.
Również informuję Pana o swoich długotrwałych związkach biznesowych z Bankiem Zachodnim
WBK, w którym mam konto osobiste od lat studenckich, a namawiając do założenia w nim konta moją żonę wszedłem z tym bankiem w układ biznesowy, stałem się naganiaczem klientów dla tej instytucji. Bank ten odwdzięczył mi się udzielając mi kredytu na zakup pierwszego mieszkania od firmy Budizol.
Kredytu na zakup domu z firmy Budizol udzielił mi Bank Gospodarstwa Krajowego oddział w Toruniu (bank w 100% własność Skarbu Państwa), którego dyrektora oddziału znam osobiście od 2003 roku. Wówczas współpracowałem z tym bankiem jako pracownik Urzędu Marszałkowskiego więc z pewnością udzielono mi tego kredytu za rozległe interesy prowadzone wówczas przez ten bank z Urzędem Marszałkowskim.
Dodatkowo ujawniam, iż energię elektryczną do mojego nowego domu dostarcza koncern ENERGA
ten sam, któremu miasto płaci rachunki za energię zużytą do iluminacji mostu.
Z nieukrywaną satysfakcją pragnę także poinformować Pana o moich zażyłych kontaktach z marketem OBI, który też często odwiedzam, a został on wybudowany w czasie obecnej kadencji, czyli na pewno jest to układ interesów, a dojeżdżam do niego drogą wybudowaną na pieniądze miasta.
Mam nadzieję, że moimi wyjaśnieniami dostarczyłem Panu wielu tematów do przyszłych numerów pisma.
I na koniec jeszcze jedna uwaga, uprzejmie Pana informuję, iż nie będę przyjmować pouczeń o
moralności od szefa regionalnego partii, której prominentny działacz Marek Kalinowski - radny Rady Miasta zasiada na ławie oskarżonych w procesie karnym o defraudacje miejskich pieniędzy i nadal pełni funkcje w radzie oraz zarządza setkami milionów złotych publicznych pieniędzy, a szef miejskich struktur „baluje” za publiczne pieniądze w najdroższych hotelach. Jednocześnie wyrażam gotowość do sfinansowania badań psychiatrycznych dla całej redakcji Pańskiego „periodyku”, gdyż istnieje uzasadniona obawa, iż Państwa stan psychiczny daleko odbiega od normalności. Oczywiście badanie przeprowadzi lekarz powiązany ze mną biznesowo.
PS. I jeszcze jedna sugestia, śródtytuł „Wpadka z domem” jest bardziej adekwatny do Pańskich przygód na Cyprze opisywanych przez media.