Walczą z wielką wodą
Zalany jest garaż, przylegające do domu pola uprawne, woda atakuje też fundamenty – wszystko przez obfite opady deszczu i źle działający system melioracyjny. Przez blisko tydzień konkretna pomoc do państwa Wojciechowskich z Kowala nie nadchodziła. Burmistrz nie czuje się winny.
– Miejscami woda jest wysoka na metr – mówił Marek Madej, zięć Wojciechowskich. – Najbardziej za taki stan rzeczy obwiniam spółkę wodną. System melioracyjny nie był chyba udrażniany od lat. W związku z tym woda nie ma gdzie spływać. Zgoła odmienne jest zdanie pracowników Gminnej Spółki Wodnej „Rakutówka”. Narzekają, że gdy lata są suche nikt nie myśli o składkach na rzecz firmy. Trzeba je ściągać przy pomocy komornika. Za zalegającą wodę obwiniają samych mieszkańców. – Studnie były czyszczone jeszcze przed opadami deszczu – mówił w czwartek Józef Jakubowski, technik melioracji wodnych w GSW „Rakutówka”. – W tej chwili nie możemy nic zrobić, bo nie ma dojścia do studni. Bezradni są też strażacy, nie mają gdzie wypompować wody.
Tymczasem Wojciechowskim nie żyje się łatwo. Mają trudności z wykonywaniem bardzo prozaicznych czynności.– W domu niczego nie ugotuję, jeżdżę więc do mamy, a myję się u córki – opowiadała Halina Wojciechowska, mieszkanka zalanej działki. – Jedenaście lat temu walczyliśmy z wielką wodą. Ale wtedy pomoc przyszła bardzo szybko, aż byłam zaskoczona. Teraz tak żyjemy na tej wodzie i czekamy. Burmistrz jest dobry, stara się pomóc, wszystkiemu winna jest spółka wodna.
Zdaniem burmistrza Kowala nie tylko ulewne deszcze przyczyniły się do zalania działki Wojciechowskich.– Na terenie Kowala nie brakuje przypadków pozasypywania przez mieszkańców ziemią rowów melioracyjnych, być może psuły estetykę lub przeszkadzały w uprawie pól – mówił Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala. – Studnia w pobliżu Wojciechowskich również została zasypana ziemią podczas orki. Mieszkańcom trzeba pomagać. Choć to nie leży w mojej gestii dopilnuję, by udrożniono system melioracyjny w okolicy ich domu.
W Kowalu nie brakuje też takich mieszkańców, którzy do melioracji podłączyli się ze ściekami sanitarnymi. Gdy nie pada problemu nie widać, gdy Polskę nawiedzają ulewy, takie jak ta majowa, to wtedy aktualne staje się powiedzenie „Polak mądry po szkodzie”.
Źródło: Joanna Chrzanowska