Zakupy bez reszty
Każdemu z nas robiąc zakupy w sklepie zdarzyło się niejednokrotnie usłyszeć od sprzedawcy: - mogę być grosik winna? Zazwyczaj reagujemy z uśmiechem i odpowiadamy – tak, nie ma problemu. -
Jednogroszówka wielkiej wartości nie przedstawia i z pewnością w żaden sposób nie zaważy na naszym domowym budżecie. Jednak, skoro ta moneta jest w obiegu, to sprzedawca ma obowiązek wydać klientowi dokładnie tyle pieniędzy, ile mu się należy. We włocławskich sklepach każdego dnia zakupy robi kilka tysięcy osób, gdyby każdej z nich wydawano resztę mniejszą o przysłowiowy grosz, to byłaby to kwota liczona w tysiącach złotych rocznie.
- Ludzie nie domagają się, a nawet nie chcą jednogroszówek. Żartują, że przyjdą specjalnie po grosik następnym razem. Mimo to staramy się w kasie mieć grosze. Moim zdaniem grosze tylko sprawiają problem. Jestem za tym, aby groszowy bilon został wycofany z obiegu. Raz miałam sytuację, że Pani, która kupiła buty domagała się groszówki, mówiąc, że chce grosz na szczęście – powiedziała Marta P., sprzedawca w sklepie odzieżowym.
Często zdarza się, że jako klienci zostajemy „okradani” z jednogroszówek. Nie wydawanie reszty przez sprzedawców jest niezgodne z prawem, gdyż obowiązuje nas cena, jaka jest na danym produkcie. Tylko od nas zależy czy przymkniemy oko na sprzedawcę, który nie wyda nam reszty, czy też będziemy chcieli coś z tym zrobić, np. zawiadomić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeżeli takie praktyki nie zdarzają się w danym sklepie, na co dzień nie ma co sobie głowy zawracać, jednak gdy jest inaczej można zgłosić takie nadużycie.