Budowę stopnia wodnego we Włocławku rozpoczęto w 1962 r., a oficjalne przekazanie do eksploatacji nastąpiło 7 listopada 1970 r. Działanie zapory zaplanowano na 10 lat, a w dolnym biegu Wisły miały powstać kolejne. Zabrakło jednak odpowiednich decyzji, pieniędzy i zdecydowanej postawy wobec ekologów, którzy postulowali, aby odcinek poniżej Włocławka stał się Parkiem Narodowym. Obecnie Włocławska Zapora jest jedynym obiektem w Polsce zagrożonym katastrofą budowlaną. Badania wykazują bowiem, że na zaporę działają zbyt duże siły nacisku wody, a ta wymywa dno Wisły. To z kolei zagraża stateczności obiektu. Przerwanie tamy to nie tylko zagrożenie powodzią, ale także katastrofą ekologiczną, ponieważ na dnie Zalewu Włocławskiego znajduje się około 40 milionów m³ toksycznych osadów.
Nic więc dziwnego, że temat związany z bezpieczeństwem „tamy” powraca jak bumerang, zwłaszcza w okresie przedwyborczym. W zeszłym tygodniu pojawił się w Sejmie za sprawą Łukasza Zbonikowskiego. Poseł zarzucił rządowi „niezrozumiałe priorytety w inwestycjach realizowanych w Polsce i braku działań rządu, aby wybudować drugi stopień wodna na Wiśle”. W oświadczeniu nawiązuje do wydatków ponoszonych przez państwo na rzecz kosztownej budowy stadionów na Euro 2012 i ich późniejszego budżetochłonnego utrzymania. -
Zastanawia mnie, dlaczego takiej determinacji brakuje rządowi w budowaniu drugiego stopnia na Wiśle w województwie kujawsko-pomorskim, na który społeczeństwo Włocławka i kujawsko-pomorskiego wyczekuje od 40 lat – pytał Zbonikowski, argumentując, że inwestycja zapewniłaby bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, ustrzegłaby przed możliwą katastrofą Włocławka zaporę, dała nowe miejsca pracy i odnawialną czystą energię elektryczną, a co za tym idzie – zyski ekonomiczne. -
Nie można się na to doczekać, mimo że to samo by się finansowało, mimo że dawałoby tyle korzyści, tyle zysków - a bardzo szybko można znaleźć środki na stadiony. Tu jest wielki znak zapytania. Poseł przypomniał także, że 22 grudnia 2000 roku sejm podjął uchwałę dotyczącą realizacji inwestycji „Stopień wodny Nieszawa – Ciechocinek”.
Pełny tekst oświadczenia:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pragnę wygłosić oświadczenie w sprawie niezrozumiałych priorytetów w inwestycjach realizowanych w Polsce i braku działań rządu, by wybudować drugi stopień wodny na Wiśle.
Zaskakującej i nagłej decyzji o współorganizowaniu Euro 2012 przez Polskę towarzyszył ogromny entuzjazm i wielkie nadzieje. Dziś wiemy, że wiele marzeń z tego czasu, jak choćby sieć nowoczesnych autostrad, pozostanie wciąż marzeniami. Emocje budzi także budowa stadionów, nieodzownych elementów tej imprezy sportowej. Najwięcej dyskusji wywołują jednak koszty - w przypadku stadionu narodowego w Warszawie osiągające pułap 2 mld zł.
To oczywiste, że stadiony są potrzebne, mnie jednak zastanawia inny fakt. Inwestycja za 2 mld zł, choć wcześniej planowano dużo niższe koszty - 1,2 mld, realizowana jest z ogromną determinacją. Zastanawia mnie, jakie są priorytety i czym kieruje się rząd, dokonując selekcji, na które inwestycje znajduje pieniądze, a na które nie. Prawie z dnia na dzień znaleziono tak ogromną kwotę, by realizować tę inwestycję, która tak naprawdę będzie służyła imprezie odbywającej się przez 3 tygodnie, a na warszawskim stadionie odbędzie się 7 meczów. Wiemy też, że takie budowle po zakończonych imprezach to ogromny problem i wielkie koszty utrzymania. Można przywołać przykłady znacznie bogatszych i lepiej zorganizowanych państw - choćby Austrii, współorganizatora Euro 2008, gdzie teraz trzeba łożyć spore kwoty na ich utrzymanie, i choćby Chin, ogromnej gospodarki i ogromnego społeczeństwa, które swoje miasteczko olimpijskie musiały przerabiać na hipermarkety, żeby jakoś zagospodarować te wielkie budowle.
Zastanawia mnie, dlaczego takiej determinacji brakuje rządowi w budowaniu drugiego stopnia na Wiśle w województwie kujawsko-pomorskim, na który społeczeństwo Włocławka i kujawsko-pomorskiego wyczekuje od 40 lat. To było planowane jeszcze w poprzedniej epoce. To inwestycja, która zapewniłaby bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, ustrzegłaby przed możliwą katastrofą włocławskiej tamy. Byłaby to dodatkowa retencja, co jest bardzo ważne w obliczu licznych powodzi występujących w ostatnim czasie w naszym kraju i na rzece Wiśle. Przyniosłaby nowe miejsca pracy. Byłaby dodatkowa przeprawa przez Wisłę między Toruniem a Włocławkiem, co jest ważne, bo w tym rejonie będzie węzeł autostrady A1. Dawałaby odnawialną czystą energię elektryczną, a więc dawałaby zyski. Stwarzałaby nowy zalew wodny na rzece, czyli dawałaby rozwój również turystyki w tym rejonie. Tyle konkretnych korzyści - jak się szacuje, jak jest planowane, również za kwotę nieco ponad 2 mld zł.
Nie można się na to doczekać, mimo że to samo by się finansowało, mimo że dawałoby tyle korzyści, tyle zysków - a bardzo szybko można znaleźć środki na stadiony. Tu jest wielki znak zapytania. Dlaczego entuzjazm, chwila, uniesienie, może jakiś populizm kieruje przy tak dużych inwestycjach? Dlaczego tak mało jest tej determinacji w przypadku budowy drugiego stopnia na Wiśle? Tym bardziej że przed 11 laty, 22 grudnia 2000 r., Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podjął uchwałę w sprawie realizacji przedsięwzięcia inwestycyjnego pod nazwą ˝Stopień wodny Nieszawa-Ciechocinek˝. Celem budowy stopnia w Nieszawie miała być minimalizacja ryzyka wystąpienia katastrofy budowlanej na stopniu wodnym we Włocławku. Do tej pory wciąż trwamy przy planach, a uchwała jest pustą deklaracją.
Może dziś rząd Platformy Obywatelskiej już tego nie pamięta, ale przed rokiem w trakcie kampanii wyborczej kandydat na prezydenta Bronisław Komorowski obiecał podczas wiecu we Włocławku wybudowanie drugiej tamy na Wiśle w okolicach Nieszawy. Kampania się skończyła, a wraz z nią okazało się, że obiecana inwestycja znów jest tylko fatamorganą. Tymczasem dla mieszkańców terenów nadwiślanych problem jest całkiem realny. Pogoda parokrotnie w ostatnich latach udowodniła nam, jak szybko pojawia się zagrożenie powodziowe i jak tragiczne może nieść skutki. Rząd pozostaje jednak bezczynny.
Przywołałem przykład budowy stadionu, by uzmysłowić, że przy dobrej woli politycznej potrafimy realizować nawet tak kosztochłonne inwestycje. Stadiony nie przyniosą jednak zysków i staną się skarbonkami, trzeba będzie do nich dopłacać. Zapora wodna z kolei to prawdziwa inwestycja, która zwróci się stosunkowo szybko dzięki produkcji energii. Jednak najważniejszą korzyścią jest bezpieczeństwo i życie ludzi. Co powie rząd, jeśli dojdzie do katastrofy na włocławskiej zaporze, która miała być tylko jednym z elementów kaskady dolnej Wisły, a pozostała osamotniona?
Skoro przywołałem przykłady stadionów, to trzeba dodać, że Donald Tusk nie ma na nich ostatnio najlepszych notowań. Przykładem z ostatniego czasu jest wygwizdanie go podczas meczu na inauguracji gdańskiej PGE Areny. Jego przyjaciel Bronisław Komorowski obiecał budowę drugiej zapory na Wiśle włocławianom, którzy entuzjastycznie przyjęli tę deklarację. Czy teraz też muszą wygwizdać i prezydenta, i premiera...