Tragedia rozegrała się 8 grudnia 2010 roku w powiecie aleksandrowskim. Dziewczynka wsiadła na rower i pojechała do szkoły. Nigdy jednak tam nie dotarła. W poszukiwaniach nastolatki brali udział policjanci, strażacy, wojsko, leśnicy i mieszkańcy Służewa. Przełom w sprawie nastąpił dopiero 4 stycznia 2011 r., kiedy to pracownik leśnictwa znalazł w lesie szczątki dziewczynki. Badania genetyczne potwierdziły, że jest to Ewelinka.
12 stycznia funkcjonariusze KWP w Bydgoszczy zatrzymali 26-letniego Jacka Urbańskiego, podejrzewanego o dokonanie zbrodni. Jak się okazało, mężczyzna w październiku i listopadzie kręcił się po okolicy miejsca zamieszkania, żeby – jak mówił – poderwać jakąś dziewczynę i odbyć z nią stosunek.
Gdyby się nie zgodziła, planował ją zgwałcić – mówił sędzia podczas ogłaszania wyroku. Planu nie zrealizował, ponieważ nigdy nie spotkał samotnej ofiary.
8 grudnia 2010 roku, około godziny 7.00 wyjechał samochodem w kolejną „podróż”. Udał się w okolice Służewa, gdzie spostrzegł dziewczynkę jadącą na rowerze. Wyminął ją, zatrzymał się w lesie i postanowił uprowadzić ofiarę i ją wykorzystać. Potrącił autem rower, który prowadziła Ewelinka. Wysiadł z samochodu, zapytał się, czy nic jej nie jest, a następnie uderzył ją w twarz, wsadził do bagażnika i wywiózł do lasu. Tam zmuszał dziewczynkę do obcowania cielesnego. Już wtedy zaplanował, że zabije dziecko, bo bał się, że opowie o tym, co się wydarzyło. Zadał kilka ciosów nożem w okolice serca doprowadzając do przerwania aorty i krwotoku wewnętrznego.
Po dokonaniu zbrodni pojechał do pracy, do chlewni. Tłumaczył się, że się spóźnił, bo miał kłopoty z samochodem. 11 grudnia, po pracy przyjechał do Włocławka i w lesie, w pobliżu Szpitala Wojewódzkiego, spalił samochód, którym przewoził dziewczynkę. W kolejnych dniach przekonywał, że został uprowadzony przez nieznanych sprawców i przetrzymywany w garażu.
Kiedy został zatrzymany przez policję, przyznał się do winy, ale podczas procesu odmówił wyjaśniania pewnych kwestii. Badania psychologiczne i psychiatryczne wykazały, że w czasie popełniana zbrodni nie miał ograniczonej poczytalności.
Proces odbywał się przy drzwiach zamkniętych. My cały czas chcieliśmy, żeby rozprawa była jawna, ale sąd, na wniosek oskarżonego utajnił proces. Jesteśmy zadowoleni i usatysfakcjonowani wyrokiem, choć uważamy, że powinna powrócić kara śmierci – mówili rodzice Ewelinki.
Sąd skazał Jacka Urbańskiego na dożywocie i 10 lat pozbawienia praw publicznychi i zasądził zadośćuczynienie za doznaną krzywdę dla rodziców Eweliny w wysokości 100.000 zł . O przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 35 latach. Zabójca będzie mieć wówczas 63 lata.
Wyrok nie jest prawomocny.