- Hasło senatora Andrzeja Persona „Łączy nas Wisła” jest w dalszym ciągu aktualne - podkreślił burmistrz Nieszawy Andrzej Nawrocki, gospodarz spotkania. - Najgorszą rzeczą w tej sprawie jest „nie robienie nic”. Może dojść do sytuacji, od której już nie będzie odwrotu - dodał włodarz miasta. Zaproponował zredagowanie tekstu protestu do ministra środowiska i odpowiednich instytucji. W tym celu został wytypowany zespół redakcyjny. W jego skład weszli: Marek Kalinowski radny z Włocławka, Adam Koc wiceburmistrz Nieszawy, Marek Ogrodowski wiceburmistrz Ciechocinka i Katarzyna Świderska przewodnicząca włocławskiego stowarzyszenia "Życie nad Wisłą” (skupia mieszkańców dzielnicy Zawiśle).
Uczestnicy spotkania często powoływali się na uchwałę Sejmu, podjętą w 2000 roku, na temat budowy drugiego stopnia wodnego na Wiśle. Zarzucano politykom ignorowanie decyzji parlamentu. Sejm sobie, politycy sobie. - To wszystko, co do tej pory zostało zrobione w tej sprawie, nagle prysło - zaznaczył senator Andrzej Person. Senator zaproponował zwołanie okrągłego stołu, z udziałem parlamentarzystów województwa kujawsko - pomorskiego. Wyraził nadzieję udziału w nim Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu. Marek Kalinowski poinformował o poparciu dwudziestu czterech włocławskich radnych dla budowy tamy w Nieszawie. Przypomniał o zbliżającej się 17 kwietnia rocznicy fałszywego alarmu. A gdyby był prawdziwy?
Przypomnijmy, paraliżujący strach, przerażenie, jakiego jeszcze w Nieszawie nie doświadczono w związku z zagrożeniem katastrofą budowlaną włocławskiej zapory, opanował nieszawian i mieszkańców miejscowości położonych nad Wisłą. Sprawcą okazał się system alarmowy na tamie we Włocławku, który włączył się samoczynnie, na skutek wyładowania atmosferycznego. W pamiętny wieczór w Nieszawie zasłabły dwie osoby. Jedna z nich została wywieziona do szpitala z podejrzeniem zawału serca. Zmarła po kilku dniach. Zdenerwowani nieszawianie nie kryli wówczas swego oburzenia, zaznaczając, iż nikłe są działania władz państwa w sprawie budowy stopnia wodnego w Nieszawie. - Nie chcemy stać się ofiarami niefrasobliwości czynników rządowych, żądamy, po tym dającym wiele do myślenia niekontrolowanym wydarzeniu, zdecydowanych działań likwidujących nieustanne zagrożenie naszego życia - podkreślali z naciskiem.
Co zrobiono przez ostatni rok, żeby zmienić ten stan? Zadawali sobie pytania samorządowcy i politycy 31 marca w Nieszawie. - Wrogowi nie należy życzyć takich przeżyć, jakie były udziałem setek ludzi, na skutek fałszywego alarmu - skonstatował włocławski rajca. - Ten temat jednoczy parlamentarzystów województwa kujawsko - pomorskiego. W naszej ocenie sytuacja jest kuriozalna. Trzeba zatem zachować rewolucyjną czujność, żeby nie popełnić grzechu zaniedbania, bo pieniądze na tę inwestycję są - przypomniała posłanka Ewa Kierzkowska z PSL. - Wszelkie rozwiązania teoretyczne nie mają wpływu na siły natury. Zatem nic nie robienie jest igraniem z losem - z naciskiem podkreślił Ireneusz Ankiersztejn, główny projektant warszawskiego "Hydroprojektu”. - Nieustanne zagrożenie katastrofą, rzutuje w poważnym stopniu na kierunki rozwoju naszego powiatu - przypomniał starosta Zbigniew Żbikowski.
Z wnioskiem o usunięcie ministra środowiska wystąpił nieszawianin Jerzy Zyglarski emerytowany nauczyciel. - Żądamy od rządu wypełnienia tego, co już zostało zadeklarowane - powiedział Roman Chmielewski przewodniczący Rady Miejskiej Nieszawy. Wyraził też zdziwienie, iż minister nie czekając na ekspertyzy, wydaje decyzje. - To wszystko, co dzieje się wokół tamy jest łamaniem praw człowieka - oświadczyła Katarzyna Świderska. - Najpierw środki parlamentarne, później inne - taką kolejność zaproponował Tadeusz Grzegorzewski wójt Bobrownik. Przedstawił też dopiero co podjętą uchwałę Rady Gminy, wyrażającą protest przeciw decyzjom resortu. Odpowiedział w ten sposób na sugestie Andrzeja Nawrockiego aby zorganizować zbiorowy wyjazd do stolicy. - Żadnemu ministrowi nie jest przyjemnie, jak mu ktoś krzyczy pod oknem - argumentował włodarz Nieszawy. Mówił także o złym usytuowaniu gospodarki wodnej. Sugerując potrzebę wyodrębnienia jej z ministerstwa środowiska.
Piotr Marciniak wójt Wagańca wystąpił z propozycją wstrzymania ruchu na tamie. Ostatecznie zaproponowano blokadę obu włocławskich mostów, również krajowej "jedynki”. Podczas spotkania podziękowano red. Dariuszowi Knapikowi z „Gazety pomorskiej”, za rzetelne informowanie opinii publicznej o tej sprawie. Stanowisko wyrażone przez ministra środowiska prof. Macieja Nowickiego i wiceministra tego resortu prof. Andrzeja Sadurskiego, który jest również prezesem Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, uczestnicy nieszawskiego spotkania nazwali w zredagowanym proteście „ucieczką od odpowiedzialności i chowaniem głowy w piasek przed podjęciem decyzji załatwiającej problem”. Rozmowa telewizyjna na żywo, z udziałem burmistrza Nieszawy i wiceministra środowiska prof. Andrzeja Sadurskiego, też niczego do sprawy nie wniosła. - Jestem rozczarowany postawą i stanowiskiem wiceministra. Mają one na celu li tylko uspokojenie opinii publicznej a miecz Damoklesa, jak wisiał tak wisi nad nami - podsumował debatę na antenie telewizyjnej Andrzej Nawrocki.
(ww)
Źródło: http://www.nieszawa.pl