"Dziennikarka posłużyła się kłamstwem"
Tak stwierdził Jacek Kuźniewicz podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Poprzedniego dnia Sąd Rejonowy we Włocławku uznał, że dziennikarka jednej z lokalnych telewizji jest winna pomówienia. Proces odbywał się z powództwa prywatnego Jacka Kuźniewicza.
W październiku 2012 roku, dziennikarka podczas prowadzonej rozmowy z lokalnym posłem, zasugerowała, że z biura Jacka Kuźniewicza, pod adresem telewizji padła "oferta nie do odrzucenia". Jaka?
Wtedy to jedna z lokalnych telewizji ujawniła treść korespondencji pomiędzy urzędnikiem ratusza a redaktorem naczelnym TV w kwestii emisji filmów promocyjnych.
Po dwóch latach dziennikarka wróciła do tej sprawy i to w kontekście mojej osoby, jako zastępcy prezydenta miasta. Zdecydowałem się na skierować sprawę na drogę sądową, by bronić swojego dobrego imienia i raz na zawsze wyjaśnić domniemaną aferę medialną kreowaną w 2010 roku wyjaśniał Kuźniewicz.Zastępca prezydenta miasta powiedział, że oskarżona w toku procesu sądowego odmówiła składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania sądu i pełnomocnika Kuźniewicza.
Kuźniewicz zapewnia, że zawsze będzie bronił swojego dobrego imienia i konsekwentnie dążył do dochodzenia prawdy w imię poprawy jakości debaty publicznej.
Osobiście współczuję dziennikarce, że uczestniczy w szerzeniu mowy nienawiści wymierzonej we mnie, moją rodzinę a także w inne osoby, które zarządzają miastem. Mając wszelkie dostępne prawem środki, nie zweryfikowała wcześniej informacji, zanim wypowiedziała się o nich w programie telewizyjnym dopuszczając się tym samym pomówienia mojej osoby powiedział Kuźniewicz.Sąd Rejonowy skazał dziennikarkę na karę grzywny w zawieszeniu na dwa lata i nakazał wygłoszenie stosownych przeprosin. Proces odbywał się z oskarżenia prywatnego. Wyrok zapadł w I instancji.