I jeszcze raz o wynikach referendum
Wynik referendum wywołał skrajne opinie. Lewica chwali mieszkańców, Ewa Szczepańska z PO analizuje przyczyny niskiej frekwencji, a członkowie komitetu referendalnego twierdzą, że przy atmosferze zastraszania "wynik nie jest taki zły".
Zaledwie 10,46% wyniosła frekwencja podczas niedzielnego referendum o przedterminowe odwołanie Andrzeja Pałuckiego. Zwolennicy prezydenta i jego dotychczasowej działalności nie kryją zadowolenia. Zarząd Miejski Sojuszu Lewicy Demokratycznej we Włocławku oceniając wyniki referendum odnosi się z szacunkiem i uznaniem do mieszkańców naszego miasta.
Kolejny raz wybraliśmy wspólnie rozwój swojego miasta, wspierając Andrzeja Pałuckiego. To najlepsza ocena prowadzonej polityki przez obecnego prezydenta wraz z jego zapleczem a jednocześnie kompromitacja inicjatorów referendum twierdzi w imieniu Zarządu Miejskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Mieczysław Waraksa.Jedna z członkiń grupy referendalnej Ewa Szczepańska zastanawia się z kolei nad przyczynami tak niskiej frekwencji. I upatruje ich w atmosferze panującej wokół referendum oraz nieświadomym uczestniczeniu społeczeństwa. w życiu publicznym.
To niepowodzenie referendalne było uwarunkowane wieloma czynnikami mówi radna.
Radna podziękowała tym osobom, które moralnie poczuły się odpowiedzialne i wzięły udział w referendum. Podobnie uczynili jej koledzy z grupy referendalnej podczas wtorkowej konferencji prasowej. Komentując wynik referendum stwierdzili, że jest to sukces.
Zwróciliśmy uwagę społeczeństwa, w tym mediów, na ważne problemy. Nasz głos był krytyczny, ale merytoryczny. Referendum pokazało także metody, jakimi posługuje się obecna władza mówił Maciej Gawrysiak, pełnomocnik grupy referendalnej.
Zdaniem Jacka Lebiedzińskiego, winę za niską frekwencję ponosi prezydent.
W momencie, kiedy złożyliśmy wniosek o referendum, pałeczkę przejął Andrzej Pałucki. To on był odpowiedzialny za lokale, które nie były oświetlone, ewentualnie niedostosowane do potrzeb niepełnosprawnych twierdzi prezes WIG.