W grudniu 2012 roku radny Sławomir Bieńkowski zwrócił się do spółki MPEC o udostępnienie informacji publicznych dotyczących rozkopania zrewitalizowanej ulicy Zamczej w celu poprowadzenia ciepłociągu. Drugi wniosek dotyczył wydatków przeznaczonych, na jego zdaniem, zbędną reklamę firmy, która działa tylko na terenie Włocławka. Takich informacji do tej pory nie uzyskał.
Przeczytaj
tutajZ informacjami przekazanymi przez radnego absolutnie nie zgadza się Stanisław Pawlak.
Chyba mówimy o jakiś różnych sprawach i wyrokach sądowych. Żadnej ze spraw nie przegraliśmy. Wyroki sądu wprawdzie uchylały nasze decyzje, ale nie nakazywały nam dalszego postępowania mówi wiceprezes MPEC cytując wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, z 9 stycznia, w sprawie reklam.
Wiceprezes spółki odniósł się również do zasadności prac wykonywanych na ulicy Zamczej. Stanisław Pawlak zdecydowanie twierdzi, że wyprowadzenie ciepłociągu w kierunku Wisły było korzystne dla wielu przyszłych odbiorców ciepła.
To pozwoliło nam podać ciepło kilku mieszkańcom ulicy Gdańskiej, doprowadzić łącze do Pałacu Biskupiego, przystani wodnej, ulicy Prymasa Stefana Wyszyńskiego, gdzie zlikwidowaliśmy lokalną kotłownię, do której zawsze dopłacaliśmy. Ciepło otrzymał także obiekt budowany przez samorząd województwa, który powstaje na miejscu tak zwanego "starego szpitala". Kolejni odbiorcy to odbiorcy osiedla mieszkaniowego położonego między Zgłowiączką, ulicami Okrzei i Szpitalną, placówki zdrowia, by dojść z ciepłem do budynku WSHE wylicza wiceprezes MPEC.
A co z reklamowaniem spółki poza Włocławkiem? Pawlak wyjaśnia, że MPEC nie wozi ciepła na przykład do Rypina, ale obsługuje ludzi, którzy mieszkają poza miastem, ale mają nieruchomości we Włocławku. Są to handlowcy, właściciele mieszkań, domów, kamienic i firm.
Ci inwestorzy muszą wiedzieć, że MPEC we Włocławku dysponuje wolnymi mocami produkcyjnymi i może zasilić w ciepło. A pan Bieńkowski chce, żebyśmy siedzieli cicho i nie pozyskiwali nowych odbiorców komentuje wiceprezes spółki.
Wiceprezes Pawlak nie zgadza się także z opinią Sławomira Bieńkowskiego, że spółka wydaje publiczne pieniądze na obsługę prawną.
Ona musi być jak najbardziej efektywna i dbać o naszą firmę. Nie możemy mieć prawnika, a mieliśmy już takich, który mało intensywnie będzie pracować. Czy pan Bieńkowski chce nam dobierać adwokatów, z których usług mamy korzystać? pyta Pawlak.