Dwudziestolatek z zarzutem rozboju
Rozbójnik myślał, że długi czas jaki minął od zdarzenia, pozwoli mu uniknąć kary. Policjanci ustalili jednak jego tożsamość i zatrzymali po czterech miesiącach od popełnienia przestępstwa.
Funkcjonariusze muszą czasami poświęcić wiele miesięcy swojej pracy na ustalenie dokładnych okoliczności sprawy, ustalenie i zatrzymanie sprawców. Tak też się stało w przypadku rozboju, do którego doszło we wrześniu ubiegłego roku.
16 września, około godz. 20:00, mężczyzna idący ul. Toruńską został zaczepiony przez dwóch nieznanych mu mężczyzn. Poszkodowany trzymał w dłoni telefon, którym najwyraźniej zainteresowali się sprawcy. Doszło do szarpaniny, w wyniku której telefon wypadł poszkodowanemu z ręki. Jeden z napastników zabrał go i obaj uciekli.
Mimo szybkiego powiadomienia policjantów o całym zdarzeniu nie udało się od razu ustalić „rozbójników”. Mundurowi nie odłożyli jednak sprawy na półkę. Udało im się namierzyć drogę, jaką przebył skradziony aparat. Dowiedzieli się m.in., że telefon został wstawiony do jednego z lombardów. Mimo burzliwej historii skradziony przedmiot został odzyskany i wrócił już do swego właściciela.
W miniony piątek, 13 marca, policjanci zatrzymali jednego ze sprawców. Okazał się nim 20-letni mężczyzna, który usłyszał już zarzut rozboju. Za to przestępstwo grozi mu nawet do 12 lat pozbawienia wolności