Zamiast ptaków dokarmiane są szczury
Problem z osobami dokarmiającymi ptaki występuje w całym mieście. Miłośnicy gołębi, wróbli czy kawek wysypują na trawniki ziarenka, kruszony chleb a nawet resztki z obiadu. Problem w tym, że jedzenie przyciąga szczury. Korzystają z "jadłodajni" w biały dzień i wcale nie boją się ludzi.
Dokarmianie zwierząt to temat dość drażliwy. Zwolennicy wykładania jedzenia za nic mają zdanie specjalistów, że zarówno ptaki jak i bezdomne zwierzęta doskonale dadzą sobie radę i samodzielnie zdobędą pożywienie, zwłaszcza latem. Co więcej, zwierzaki przyzwyczajone do serwowanych im posiłków, tracą swój instynkt łowny i coraz bardziej uzależniają się od człowieka. W przypadku gołębi łamie się prawo selekcji naturalnej, pozwalając na przeżywanie osobników słabych, kalekich i chorych.
Niestety, jak widać na każdym włocławskim osiedlu, na trawnikach, pod oknami pełno jest pożywienia pozostawianego przez ludzi. Pół biedy, kiedy pojemniki z jedzeniem dla kotów są systematycznie sprzątane. Ale najczęściej resztki zaśmiecają teren wokół bloków i stają się "stołówką" dla szczurów. A tych jest coraz więcej i wcale nie boją się ludzi.
Któregoś dnia w południe wyglądałam przez okno. Nieopodal ktoś wyrzucił na trawnik resztki jedzenia. Początkowo myślałam, że pożywiają się nimi jakieś dziwne ptaki. Ale to było kilka dorodnych szczurów, które w ogóle nie zwracały uwagi na przechodzących ludzi - opowiada nam jedna z mieszkanek ulicy Chopina.
Na nic zdają się prośby o niedokarmianie. Na uwagę, żeby nie rozrzucać kromek chleba na trawę, pani odpowiada:
Przecież nie wyrzucę chleba pozostałego po weekendzie do kosza. To grzech. Przynajmniej ptaszki się najedzą. Szczury? Nigdy żadnego nie widziałam - odpowiada starsza kobieta. - Szkoda, że nie została w tym miejscu dłużej. Wieczorem dwa duże okazy spałaszowały pozostawiony chleb.
Zgodnie z prawem dokarmianie ptaków nie jest wykroczeniem. Czasem jedynie można dostać mandat za zaśmiecanie miejsc publicznych. Ale zdarza się to sporadycznie. W niektórych miastach samorząd wprowadził zakaz letniego dokarmiania ptaków. Za jego złamanie grozi mandat do 500 złotych. Może takie rozwiązanie należałoby wprowadzić także i w naszym mieście, zwłaszcza, że ilość szczurów systematycznie rośnie, a nie wszyscy właściciele budynków chcą się problemu pozbyć.
Systematycznie o usługę deratyzacji proszą nas dwie spółdzielnie mieszkaniowe. Problem jest z prywatnymi właścicielami kamienic, którzy nie chcą ponosić kosztów za odszczurzanie. A koszt usługi od klatki schodowej to od 18,50 zł - mówi pracownik jednej z włocławskich firm zajmującej się likwidacją gryzoni.
Okazuje się, że powiększająca się ilość szczurów to nie tylko efekt pozostawiania pożywienia na dworze.
Łagodne zimy powodują, że przeżywają nawet najsłabsze osobniki. Te wodne korzystają potem z resztek odpadów wyrzucanych do kanalizacji, polne - zjedzą wszystko, co pozostawi człowiek. Pamiętajmy, że dobre intencje w dokarmianiu, mają wprost przeciwny skutek - mówi pracownik firmy deratyzacyjnej.