Sprawa jest nie tylko „śmierdząca”, ale i uciążliwa. Irytujący jest już sam nieestetyczny widok, nie mówiąc o naszych odczuciach, gdy wpadamy w coś śliskiego. Zatrważa również bezmyślność niektórych właścicieli psów, którzy wprowadzają swoje czworonogi na place zabaw, boiska czy obiekty sportowe, co od wielu lat jest zabronione na mocy przepisów lokalnych. Kupa pozostawiona w takim miejscu jest szczególnie „niebezpieczna”, dla najmłodszych włocławian. Problem by nie istniał, gdyby właściciele psów sprzątali po swoich pupilach. W wielu miejscach na świecie to norma. Inaczej grozi kara. W Nowym Jorku mandat za pozostawienie odchodów na ulicy wynosi 100 dolarów. W Polsce do 500 zł.



Włocławscy strażnicy miejscy postawili sobie za jeden z celów walkę ze złymi nawykami. Oczywiście działań nie mogą skoncentrować wyłącznie na spoglądaniu psu pod ogon kosztem ochrony porządku i spokoju publicznego nie mniej jednak nie odpuszczają winowajcom. W tym roku nałożyli 16 mandatów karnych, skierowali 2 wnioski do sądu oraz pouczyli 34 osoby. Wielokrotnie strażnicy kończyli sprawę na zwróceniu uwagi, bez legitymowania i formalnego pouczania, ale to tylko w przypadkach, gdy osoba niezwłocznie przystąpiła do sprzątania. Działania powoli odnoszą pozytywny skutek. Coraz częściej daje się zauważyć widok pani lub pana zbierających kupki. Również strażnicy zauważają, że na ich widok wielu opiekunów psów sięga do kieszeni po woreczek foliowy. Teraz pewnie w respekcie przez mandatem, no ale cóż, na początek dobre i to.

(NS)