Kilka dni temu pisaliśmy, że policjanci ustalili i zatrzymali sprawców fałszywych alarmów bombowych. Przypomnijmy, że w lutym i marcu ktoś telefonicznie informował, że w budynku sądu rejonowego jest bomba. W zabezpieczanie terenu i poszukiwanie materiału wybuchowego zaangażowani byli funkcjonariusze policji z psem, strażacy i municypalni. Alarmy na szczęście okazały się fałszywe, a „dowcipnisie” szybko wpadli w ręce policji.
Okazało się, że jeden z mężczyzn, prawdopodobnie chciał uniknąć rozprawy i namówił przypadkowo poznanego przechodnia, aby ten zadzwonił z informacją o bombie. Za tę „usługę” dwukrotnie wręczył mu 50 złotych. Do winy się nie przyznaje, bo twierdzi, że to nie jego głos został zarejestrowany na nagraniu. Z zarzutami zgadza się natomiast wykonawca telefonu. Obaj, decyzją sądu, najbliższe trzy miesiące spędzą w tymczasowym areszcie. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Prokuratura będzie się także domagać, aby sprawcy zwrócili koszty akcji służb ratunkowych.
Do tej pory zawiadomienia telefoniczne o podłożeniu materiałów wybuchowych były składane cyklicznie i na ogół postępowania kończyły się umorzeniem ze względu na niewykrycie sprawców. Teraz udało się ich ustalić i na pewno poniosą konsekwencje swoich czynów. Chcemy dać czytelny sygnał, że w szczególności pewne kategorie przestępstw nie będą absolutnie tolerowane, a ich popełnienie będzie się spotykało z szybką i surową reakcją ze strony organów ścigania, prokuratury i sądu – zapowiedział podczas spotkania z mediami Krzysztof Pruszyński, zastępca prokuratora rejonowego.