W dniu poprzedzającym to wydarzenie (16.07.2008), 24-osobowa grupa skazanych wraz z wychowawcami udała się na lotnisko Aeroklubu Włocławskiego w Kruszynie, żeby obserwować Mistrzostwa Świata. Podczas pobytu nawiązane zostały rozmowy z pilotami. Jeden z nich poświęcił nam szczególnie dużo czasu. Widząc nasze zainteresowanie pozwolił z bliska obejrzeć swoją maszynę i zrobić zdjęcia. Widząc, że jesteśmy grupą zorganizowaną, nie mogło nie paść pytanie, "- a skąd panowie jesteście?" Po chwilowej konsternacji, padło następne, - a gdzie to jest? Widząc jego zainteresowanie postanowiłem kuć żelazo póki gorące i zaproponowałem przyjazd do zakładu karnego i spotkanie ze skazanymi. Najpierw bardzo się ucieszył, ale potem przypomniał sobie, że z samego rana leci do Warszawy. Samolotem. Widząc nasze smutne miny wypalił, a może ja przylecę do was samolotem?. Nie wierzyłem, ale pilot słowa dotrzymał - w czwartek (17.07.08) około godz. 10.00. Samolot przez kilkanaście minut wykonywał zapierające dech w piersiach akrobację nad pawilonami mieszkalnymi Zakładu Karnego w Mielęcinie. Popisy pilota nagradzane były gromkimi brawami – chyba usłyszał bo zanim odleciał „pomachał” skrzydłami na pożegnanie.
Wszystkim tym, którzy po przeczytaniu tego artykułu zarzucą mi manipulacje w tytule oświadczam, że samolot był faktycznie w więzieniu latając w jego przestrzeni powietrznej. Do takiego twierdzenia upoważnia mnie fakt, że nie wiadomo na jakiej wysokości kończy się zakład karny. Czy jest to 10 metrów, dwadzieścia, sto, a może kilometr. Odsyłam do klasyki, do słynnej wypowiedzi Pawlaka – po moim niebie lata!
(RS)