Cała sprawa dotyczy artykułu Dariusza Knapika, redaktora Gazety Pomorskiej
(czytaj), w którym autor oskarża biznesmena o przywłaszczenie 76-metrów kwadratowych miejskiego gruntu. Radny wydał oświadczenie w tej sprawie, gdyż artykuł "Pomorskiej" zawiera treści godzące w jego dobre imię.
Treść oświadczeniaW artykule zawarte są nieprawdziwe informacje. Pierwsza: to że bez zgody władz miasta zawłaszczyłem 76-metrową działkę w granicach pasa drogowego i druga, że podjąłem działalność z wykorzystaniem mienia komunalnego czym złamałem przepisy art.24f ustawy z 8 marca 1990r. o samorządzie gminnym.
W kwestii pierwszej pragnę oświadczyć, co następuje:
19.05.08 wystąpiłem do Prezydenta o wydzierżawienie, a następnie o sprzedaż na uzupełnienie moich działek przy ul. Okrężnej i Wojskowej kilku działek, umożliwiłoby mi rozpoczęcie budowy ogrodzenia. W tym czasie było już wykonane korytowanie – położone krawężniki na nowo budowanej ul. Wojskowej oraz wykonane chodniki i ścieżki rowerowe na ul. Okrężnej i Wojskowej. Zatem było wiadome, że pozostały wolny teren może zostać przeznaczony na sprzedaż, gdyż inwestycja drogowa nie mogła przebiegać już inaczej. Moje wystąpienie o dzierżawę, a następnie o sprzedaż tego kawałka gruntu porządkowało teren w tej części miasta. Nie ma wiec mowy o próbie zajęcia pasa drogowego, gdyż droga i chodniki od strony ul. Wojskowej i Okrężnej były wykonane (poza nawierzchnią jezdni ul. Wojskowej).
26.05.08 wystąpiłem do Miejskiego Zarządu Dróg o zgodę na dzierżawę i pobudowanie ogrodzenia. Uzyskałem taką zgodę z zaznaczeniem punktów – współrzędnych, według których mogę budować płot. Z pisma tego wynikało także, że powinienem po wybudowaniu ogrodzenia uregulować stan prawny – czyli dokonać zakupu działek. Czy poza MZD jest ktoś bardziej kompetentny w ustalaniu szczegółowych rozwiązań w zarządzaniu terenami przyległymi do ulic i chodników? Czy gdyby działka nr 2/9, o którą rzecz idzie była w pasie drogowym w całości, to czy otrzymałbym na budowę ogrodzenia zgodę od MZD?
W odpowiedzi z 23.07.08 z Wydziału Architektury nie wynika, że nie mogę budować płotu od narożnika ul. Wojskowej i Okrężnej. Wnika natomiast, że nie wnosi się uwag do zgłoszenia zamiaru wykonania ogrodzenia. Nigdy nie przypuszczałem, że doznam z tego tytułu tyle niegodziwości i kłopotów jakie mnie dzisiaj spotykają. Nie mogłem wówczas sądzić, że Prezydent odmówi mi sprzedaży niepotrzebnych 64 m2 podzielonej, po otrzymaniu przeze mnie zgody, działki 2/9. W grudniu ubiegłego roku sam odkryłem, że utworzona z działki 2/9, działka 2/16 jest przeze mnie w znacznej części ogrodzona i powinienem ją wykupić. Tak tez zrobiłem wstępując do Prezydenta o jej zakup. Niestety odmówił mi jej sprzedaży i stąd ta cała awantura i opluwanie mojej osoby. Dziwi mnie i bardzo boli, że jeśli nawet jest tak, jak mówi pani Budzeniusz, to nie dano mi szansy na znalezienie rozwiązania i wyjścia z tej kłopotliwej sytuacji. Posunięto się natomiast do bardzo niegodziwego ataku na moją osobę.
W 2008 roku przekazałem na rzecz miasta gruz o wartości 200tys. złotych na podbudowę kilku ulic. W 2007r. chcąc pomóc miastu w zmniejszeniu kosztów budowy ulic Wojskowej i sfinansowałem wartą ponad 100tys. rozbiórkę budynku. W tej teczce znajda państwo także pismo, że przekazuje dla miasta około 130m2 gruntu przy ul. Ogniowej 7a. Wartość zaś spornej działki to niewielki ułamek tego, co ofiarowałem miastu. Czy uczciwym jest przedstawianie mnie jako tego, który zawłaszczył 64m2, w momencie kiedy przekazałem nieodpłatnie dwukrotnie większy kawałek gruntu?
Moim głównym celem w wykupywaniu wielu małych działek przyległych do rozpoczętej inwestycji było wyłącznie uporządkowanie tego fragmentu miasta i stworzenie wspólnej zabudowy. Ład i porządek architektoniczny, którego fragment tworzę we Włocławku podnosi atrakcyjność naszego miasta.
Druga sprawa dotyczy wykorzystania mienia komunalnego w prowadzonej działalności gospodarczej. Trzeba nie znać treści pojęcia „działalność gospodarcza”, by zarzucać mi jej prowadzenie. Wystarczyłaby odrobina elementarnej staranności, by sprawdzić w odpowiednich rejestrach, że nie prowadzę działalności gospodarczej na tym terenie.
Cel jaki przyświecał autorowi atakującego mnie artykułu staje się jasny jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż dzierżawiony przeze mnie grunt nie jest mieniem komunalnym, a mieniem skarbu państwa, o czym twórcy pomówienia musieli dobrze wiedzieć (umowa dzierżawy). Działka którą dzierżawię to około trzymetrowy pas poza pasem drogowym przylegający do mojej działki i nie stanowiący jakiegokolwiek choćby potencjalnego znaczenia gospodarczego. Jak więc widać artykuł mija się z prawdą, a jedynym jego celem było zniesławienie mnie. W tej sytuacji od inspiratorów tego artykułu będę domagał się stosownego oświadczenia na łamach „Gazety Pomorskiej”.