Selekcjoner Griszczuk, Energa Czarni pokonani…
";
Mecz pomiędzy Anwilem Włocławek, a Energą Czarnymi Słupsk odbył się w cieniu informacji o prawdopodobnym objęciu trenera reprezentacji Polski przez Igora Griszczuka. Powołanie to potwierdził spiker na początku spotkania. Zespół nowego selekcjonera Polski przystępował do spotkania z Czarnymi w bojowych nastrojach, a każdy zawodnik był głodny zwycięstwa. Igor Griszczuk mógł być zadowolony z faktu, że ma do dyspozycji 12 zdrowych zawodników. Czarni Słupsk do Włocławka przyjechali z zamiarem sprawienia niespodzianki, gdyż faworytem był Anwil. Jedynym zmartwieniem trenera Igora Miglinieksa był brak Chrisa Danielsa, który w sprawach rodzinnych opuścił Polskę. Mimo to Czarni postawili bardzo ciężkie warunki drużynie gospodarzy, a sam mecz obfitował w walkę i zaangażowanie na 110% z obydwu stron. Na szczęście zwycięsko z tej potyczki wyszli zawodnicy Anwilu wygrywając 96:89.
Spotkanie celnym rzutem spod kosza otworzył Paweł Leończyk. Dla gospodarzy natomiast pierwsze punkty zdobył Krzysztof Szubarga. W kolejnej akcji celną trójką popisał się Jovanović, a Tuljkovic mijając Srokę zakończył akcję wsadem. Gospodarze z łatwością przedostawali się pod kosz przeciwników i po trzech minutach prowadzili 11:5 za sprawą dobrej gry Alexa Dunn’a. Przy stanie 16:5 trener Migilinieks zmuszony był poprosić o przerwę, która mobilizująco podziałała na zawodników gości. Wprowadzony Dawid Przybyszewski szybko zdobył 4 punkty, częściowo odrabiając straty. Celna trójka Cesnauskisa i punkt Harrisa doprowadziły do pięciopunktowej straty gości 18:13. Na szczęście dla włocławian kwartę celnym rzutem za trzy punkty zakończył Nikola Jovanović ustalając wynik 24:15 dla gospodarzy.
Drugą część meczu zespół gości rozpoczął od mocnego uderzenia. Punkty Cesnauskisa i trzy punkty Harrisa wprowadziły nerwowość w szeregi włocławian, którzy popełniali faule w obronie, a przyznane rzuty wolne bezlitośnie wykorzystał Harris. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy można określić Bartłomieja Wołoszyna, który w trzy minuty popełnił 3 faule, a swoją niechlubną zdobycz wzbogacił jeszcze o stratę. W połowie tej części gry punkty spod kosza zdobył Marcin Sroki i wyprowadziły zespół Czarnych na pierwsze w meczu prowadzenie 29:28. Od tego momentu na parkiecie trwała walka kosz za kosz. Na akcje Cesnauskisa i Przybyszewskiego, jedyną odpowiedzią były skuteczne akcje Dru Joyce’a, który „ciągnął” wynik dla Anwilu. Po przerwie na żądanie Czarni zastosowali pressing na całym boisku, czym wymusili dwie straty Joyce’a. Błędy Anwilu skrzętnie wykorzystali goście, którzy objęli prowadzenie 38:34. Z niemocy, drużynę Anwilu wyrwał Kamil Chanas, a po trójce Bretta Winkelman'a, prowadzenie gości zmniejszyło się do dwóch punktów. Wynik 40:42 jaki widniał na tablicy po 20 minutach meczu, był daleki od oczekiwań trenera Griszczuka i kibiców zgromadzonych w Hali Mistrzów.
Trzecią kwartę świetnie rozpoczął Krzysztof Szubarga, który dwoma celnymi rzutami wyprowadził Anwil na prowadzenie 44:42. Swoje umiejętności strzeleckie po raz kolejny potwierdził Jovanović trafiając za 3 punkty, a chwilę później wymuszając faula w ataku na Bookerze. W tym momencie Anwil prowadził już 49:44, a poirytowany ilością błędów popełnianych przez swoich zawodników trener Miglinieks, zmuszony był poprosić o czas. Nie małe kłopoty z koncentracją miał Mujo Tuljković, który trzykrotnie nie trafił spod samej obręczy, a jego błędy musiał naprawiać Jovanović. Prowadzenie Anwilu 56:52 próbowali zniwelować sędziowie, którzy popełnili serię koszmarnych błędów na niekorzyść gospodarzy. Na trzy minuty przed końcem kwarty na boisku pojawił się Kamil Chanas zastępując słabo dysponowanego Andrzeja Plutę. Po trzecim faulu Leończyka, jeden rzut wolny wykorzystał Jovanović, a chwilę później za trzy punkty trafił Szubarga powiększając prowadzenie Anwilu. „Czarne koszule” za sprawą dobrej gry Sroki i trzem punktom Bookera odrobili straty i przegrywali tylko 60:59. Kocówka kwarty należała jednak do zawodników Anwilu, którzy odrobili stracone prowadzenie. Kolejno trafiali: Szubarga, Dunn, Chanas i po III kwarcie Anwil prowadził 68:61.
Początek ostatniej odsłony był pechowy dla Mantasa Cesnauskisa i Bartłomieja Wołoszyna, którzy popełnili czwarte przewinienia. Niezawodny pod koszem był Alex Dunn, któremu wtórował Szubarga. To właśnie dzięki ich akcjom Anwil prowadził wyszedł na prowadzenie 72:63, dzięki czemu sytuacja na boisku nieco się uspokoiła. Po zejściu Szubargi gra Anwilu w ataku pozostawiała wiele do życzenia, a przewaga gospodarzy utrzymywała się dzięki indywidualnym popisom Winkelmana i Joyce’a. Wobec 11 punktowej przewagi Anwilu, Czarni zmuszeni byli zastosować pressing, który po raz kolejny przyniósł efekt. Tym razem włocławianie doświadczeni sytuacja z drugiej kwarty, szybko znaleźli rozwiązanie na taktykę słupszczan. W końcowych minutach spotkania, gra Anwilu była bezbłędna. Bardzo dobra obrona i skuteczne kontrataki zabierały gościom marzenia o zwycięstwie w Hali Mistrzów. Wynik meczu rzutem trzypunktowym ustalił Alex Harris, a Czarni polegli 96:89.
Mecz był pełen walki, a ilości rzuconych punktów mogą błędnie wskazywać na słabą obronę. Jednak, to nie obrona była słaba, a dyspozycja ofensywna obydwu zespołów wręcz wyborna. Na uznanie zasługują Krzysztof Szubarga 14 pkt i 10 as, Alex Dunn 16 pkt i 10zb i Nikola Jovanovic 20 pkt. Solidne zmiany z ławki dali Joyce i Winkelman. Jedynym zmartwieniem trenera Igora Griszczuka może być słaba dyspozycja Mujo Tuljkovicia, który ma problemy z wstrzeleniem się do kosza.
Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 96:89 (24:15, 16:27, 28:19, 28:28)
Anwil: Jovanovic 20, Dunn 16, Szubarga 14, Joyce 13, Wołoszyn 10, Winkelman 9, Chanas 4, Pluta 4, Sullivan 4, Tuljkovic 2.
Energa Czarni: Cesnauskis 23, Harris 15, Sroka 15, Booker 14, Leończyk 9, Przybyszewski 7, Brazelton 6, Sulowski 0
Źródło: Rafał Algierowicz
Zdjęcia do artykułu: