Minimalna porażka koszykarzy Anwilu w Badirmie
W 6. kolejce koszykarskiej Ligi Mistrzów Anwil Włocławek zmierzył się z tureckim Banvitem w Bandirmie. Mistrzowie Polski na ten mecz jechali wzmocnieni Aaronem Broussardem z nadzieją na sprawienie niespodzianki i wyrwaniu trzeciego zwycięstwa w europejskich rozgrywkach. Mimo ambitnej walki, Anwil w końcówce popełnił zbyt dużo strat, do tego był mało skuteczny i to złożyło się na czwartą przegraną w Lidze Mistrzów 75:68.
Włocławianie rozpoczęli mecz od dwóch niecelnych trójek. Wynik meczu otworzył Jordan Morgan. Dla Anwilu pierwsze punkty zdobył Josip Sobin w drugiej minucie (6:4). Turecki zespół za sprawą Morgana (9 pkt w 1 kw.) utrzymywał minimalną przewagę (13:11). Na 2:52 przed końcem kwarty niesportowo faulował Jarosław Zyskowski i po tym przewinieniu Banvit szybko powiększył przewagę do 8 punktów (19:11). Na szczęście Zyzio w końcówce zrehabilitował się za swój błąd, zdobywając 4pkt co zmniejszyło stratę Anwilu i po pierwszej kwarcie włocławianie przegrywali (15:20).
Drugą kwartę Anwil rozpoczął od strat Michała Michalaka i Jarosława Zyskowskiego. Mimo słabego początku koszykarzy z Włocławka Banvit nie potrafił zbudować konkretnej przewagi. Po 3:30 minuty gry przy wyniku 26:19 czas wziął Igor Milicić. Włocławski szkoleniowiec dawno nie był tak zdenerwowany. W większości miał zastrzeżenia do Josipa Sobina o jego zachowanie w obronie. Po wznowionej grze, pierwszą celną trójkę dla włocławian trafił Jarosław Zyskowski, w kolejnej akcji drugą trafił Walerij Lichodiej i gospodarzom pozostał tylko punkt przewagi (26:25). W 7 minucie drugi faul niesportowy Anwilu popełnił Kamil Łączyński, na szczęście Turcy trafili tylko jeden rzut wolny i popełnili stratę. W następnej akcji po trafieniu Mateusza Kostrzewskiego był remis 27:27. Na dwie minuty i 11 sekund przed końcem pierwszej połowy zza linii 6,75cm w kontrze trafił Lichodiej, tym samym wyprowadził Anwil na pierwsze prowadzenie w meczu (29:30). Po niespełna minucie dołożył kolejne dwa „oczka” spod kosza i Mistrz Polski prowadził trzema punktami. Taką też różnicą zakończyła się druga kwarta (31:34).
Na początku 3 kwarty wydawało się, że Anwil zaczął nadawać ton grze. Po ponad dwóch minutach włocławianie prowadziliśmy 7 punktami (31:38). Kilka strat (m.in. Kostrzewski, Łączyński), kilka „pudeł” dało szansę rozwinąć się graczom Banvitu. Po trójce Gecima gospodarze wyszli na prowadzenie 44:42. Kolejne dwa punkty Turcy dołożyli po kontrze i na 4 minuty przed końcem kwarty włocławianie tracili 4 punkty. W kolejnych akcjach gospodarze trafiając m.in. dwukrotnie zza linii 6,75cm powiększyli przewagę do 10 punktów (58:48).
Pierwsze minuty ostatniej kwarty różnica punktowa się utrzymywała. W kolejnej akcji piłkę przechwycił Josip Sobin, punkty po prostym zwodzie punkty zdobył Zyskowski, a po trafieniu Michalaka i jego dwóch celnych wolnych Anwil tracił już tylko cztery punkty. Chwilę później Zyskowski trafił kolejny „cyrkowy” rzut, było już tylko minus dwa. Mniej więcej w połowie kwarty włocławianie doprowadzili do remisu (62:62). Od stanu 66:66 koszykarze Anwilu popełnili cztery straty i na 40 sekund przed końcem Banvit miał tylko 2 punkty przewagi. W końcówce pomimo dobrej obrony włocławian trzy punkty zdobył trafił Alex Perez i to był cios po którym Anwil już się nie podniósł. Zabrakło niewiele… ogrania, spokoju. Koszykarze Anwilu pokazali walkę, serce do gry. Nikt nie może być zły o taką porażkę, choć szkoda, w końcu tak niewiele brakowało.
Plusy:
- Jarosław Zyskowsk-15 pkt(6/7 z gry) - pozytywny występ, świetne ważne dwa rzuty sytuacyjne;
- Josip Sobin- 15 pkt. 8 zb.- tradycyjnie dobra walka środkowego Anwilul;
Minusy:- Aaron Broussard - wejścia konia w debiucie Aarona nie było, jak to mówią: pierwsze śliwki robaczywki, oby kolejne występy były dużo lepsze;
- Chase Simon - to nie był jego dzień, niewidoczny jak nie on;
Źródło: Ł.M.