Marysia boi się jeść
- Moje dziecko dusiło się, a lekarze we włocławskim szpitalu stwierdzili, że symuluje – mówi Małgorzata Szczepańska, samotnie wychowująca dziesięcioletnią Marysię. Szpital Wojewódzki zaprzecza.
Obie mieszkają w Gnojnie, w gminie Bobrowniki. Chorób dziewczynki nie sposób wyliczyć z pamięci, cierpi bowiem na autyzm, padaczkę, ma obniżoną odporność nadciśnienie tętnicze, niedorozwój bioder. Opiekują się nią: gastrolog, pulmonolog, endokrynolog, psycholog. Rytm jej dnia wyznaczają dawki przyjmowanych leków, a jest ich kilkanaście. Jakby tego było mało, na co dzień Marysia i jej mama spotykają się z brakiem zrozumienia ze strony innych ludzi.– Swego czasu były problemy z pierwszą komunią w naszej rodzinnej parafii, pojechałyśmy więc do Lipna – mówi Małgorzata Szczepańska. – Poza tym w listopadzie ubiegłego roku Marysia dusiła się, nie zastanawiają się długo pojechałam z córką do Włocławka. Otrzymałam skierowanie do szpitala. Na miejscu usłyszałam, że dziecko symuluje, bo ma autyzm. Nie chciano udzielić córce pomocy. Tak jakby lekarze bali się cokolwiek zrobić ze względu na to, że cierpi na tyle chorób.
W Szpitalu Wojewódzkim najpierw usłyszeliśmy, że na pewno mamy jakiś interes w tym, że zajmujemy się sprawą Marysi. – Rozumiem, że chorzy i ich bliscy są sfrustrowani, rodzina Szczepańskich znana jest z kłopotów, podchodziłbym ostrożnie do tego, co mówią – twierdzi Stefan Kwiatkowski, zastępca dyrektora szpitala ds. lecznictwa. – Jeżeli ktoś ma wobec szpitala jakiekolwiek zarzuty, to powinien zainteresować nimi prokuraturę czy sąd. Zastrzeżenia rodzina powinna wyrazić na piśmie, wówczas się do nich ustosunkujemy. Relacją matki dziewczynki zaskoczona jest ordynator oddziału dziecięcego Irena Nowakowska, która niejednokrotnie leczyła Marysię. – Dziewczynka miała problemy z przełykaniem – opowiada. – Udzielono jej wszelkiej niezbędnej pomocy, wykonano zdjęcie laryngologiczne. Zalecono też konsultację neurologiczną. Wszystko potwierdza nasza dokumentacja z tamtego czasu.
Małgorzata Szczepańska upiera się jednak przy swoim. Jej zdaniem fachową diagnozę w sprawie Marysi postawiono dopiero w toruńskim szpitalu, gdzie okazało się, że dziecko ma uczulenie na jeden z leków. – Córka do tej pory boi się jeść, ma opory przed przełykaniem – dodaje matka. – Po tych ubiegłorocznych wydarzeniach w trzy tygodnie schudła sześć kilogramów.
Joanna Chrzanowska
MOŻEMY POMÓC:
Na rzecz chorej dziewczynki można przekazać 1 proc. podatku. Zebrane pieniądze będą przeznaczone na zakup samochodu, dojazdy do klinik, leczenie i rehabilitację. W odpowiedniej rubryce formularza PIT należy wpisać nr KRS Fundacji Samotna Mama: 0000237535 z dopiskiem dla Marysi Szczepańskiej. Dowolnych wpłat można też dokonywać na konto Banku Spółdzielczego 93954200082001000521840002.
Zdjęcia do artykułu: