W ostatnim czasie w ogóloposlkiej prasie pojawiły się doniesienia mówiące o kolejnej próbie sprzedaży Anwilu - więcej
tutaj. Łukasz Zbonikowski jest kolejnym politykiem, dla którego przyszłość włocławskiego Anwilu jest ważna. Poseł PiS pod koniec lipca zabrał głos na sejmowej mównicy i kolejny raz poruszył sprawę sprzedaży włocławskich zakładów. W swoim wystąpieniu Łukasz Zbonikowski pytał czemu służyć ma sprzedaż Anwilu i jakie są prawdziwe powody takich działać.
Oświadczenie:Z informacji medialnych, jakie do nas docierają, dowiadujemy się o kolejnej próbie prywatyzacji włocławskich zakładów chemicznych Anwil. Nie pierwszy raz zabieram głos w tej sprawie, ale to temat niezwykle ważny dla społeczności Włocławka. Spółka Anwil to największy pracodawca, a także podatnik, jednocześnie mecenas wielu wydarzeń kulturalnych i sportowych. Zmiany właścicielskie budzą więc zawsze gorącą dyskusję. Zaniechano pomysłu utworzenia grupy chemicznej skupionej wokół Anwilu, co jest elementem nowej strategii Ministerstwa Skarbu Państwa. Nie ma również mowy o wprowadzeniu spółki na giełdę, dzięki czemu udałoby się uzyskać kapitał na stworzenie takiej grupy.
Zamiast tej dalekowzrocznej polityki mamy do czynienia z chaotyczną i nieprzewidywalną polityką ministerstwa pod rządami Aleksandra Grada. Mieliśmy już kilka odsłon coraz to nowych pomysłów. Dziś czytamy w prasie o ponownym uruchomieniu procesu sprzedaży spółki. Tym razem, jak donoszą media, Orlen chce wystawić na sprzedaż nie cały zakład, lecz poszczególne jego części. Władze spółki chcą przede wszystkim pozbyć się części nawozowej. Powodem ma być fakt, że branża nawozowa przeżywa dobry okres, a wycena aktywów z tego sektora się poprawia i dlatego zainteresowanie zakupem tej części spółki może być duże. Władze Orlenu dodają, że chętnie sprzedadzą też część produkującą PCW. Jednak wśród potencjalnych nabywców nawozowej części Anwilu kolejny już raz analitycy wymieniają przede wszystkim Puławy oraz Azoty Tarnów. Już w 2008 r. pytałem ministra Grada, czemu ma służyć ratowanie tarnowskich zakładów kosztem zakładów we Włocławku, tym bardziej że Tarnów jest w dużo gorszej sytuacji finansowej niż Anwil. Temat znów wraca. Czy wystarczającym argumentem przemawiającym za tym rozwiązaniem jest fakt, że minister pochodzi z Tarnowa? Na tych zabiegach straci z pewnością społeczeństwo Włocławka, jak również samo miasto, tracąc podatki. O tym jednak minister nie pamięta.
Na koniec dowiadujemy się, że jesienią Ministerstwo Skarbu Państwa chce wystawić na sprzedaż pakiety Ciechu oraz Puław. Oferta prywatyzacyjna może więc stać w kolizji z propozycją Orlenu, co z pewnością nie wpłynie korzystnie na oferty cenowe. Czyżby dziura budżetowa wymagała zasypania za wszelką cenę? A może szukamy miliarda złotych na pomoc Grecji, które tak ochoczo chciał oddać Premier Tusk?